Tysiące złotych za nierejestrowane telewizory ma zapłacić właściciel krakowskiego hotelu, ale kara została nałożona na podstawie oświadczenia praktykantki, bez faktycznej kontroli. Zdaniem Naczelnego Sądu Administracyjnego to mogło wystarczyć.
reklama
Gazeta Wyborcza doniosła wczoraj o wtorkowym wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA), który potwierdził, że Poczta Polska może bez zapowiedzi kontrolować, czy firmy posiadają niezarejestrowane odbiorniki radiowe lub telewizyjne (zob. GW, Sąd: Poczta Polska może bez zapowiedzi kontrolować telewizory w firmach i domach).
Warto poznać tę sprawę lepiej, aby zrozumieć znaczenie wyroku. We wrześniu 2010 roku kontrolerzy Poczty Polskiej przeprowadzili kontrolę w krakowskim hotelu, na podstawie której stwierdzono używanie 22 niezarejestrowanych telewizorów. Niestety "kontrola" to dość duże słowo na określenie tego, co faktycznie miało miejsce w hotelu.
Z dokumentów sądowych wynika, że pracownica hotelu powiedziała kontrolerom, iż 22 pokoje są wyposażone w telewizory. To wszystko. Kontrolerzy nie weszli do tych pokojów i nie widzieli odbiorników. Co więcej, pracownica hotelu nie złożyła podpisu na protokole kontroli, twierdząc, że nie jest do tego upoważniona.
Na tej podstawie w styczniu 2011 roku wydana została decyzja nakazująca właścicielowi hotelu rejestrację 22 telewizorów i zapłacenie 11,2 tys. złotych tytułem zaległego abonamentu RTV.
Właściciel hotelu odwołał się do Ministra Infrastruktury, zarzucając m.in. naruszenie prawa administracyjnego poprzez niewyjaśnienie stanu faktycznego sprawy i przyjęcie domniemania okoliczności faktycznej, naruszenie zasady prawdy obiektywnej i bezpośredniości postępowania, a także uchybienie prawa strony do aktywnego udziału w toku postępowania.
Przedsiębiorca zauważył też, że kontrolerzy nie mogli stwierdzić gotowości odbiorników do natychmiastowego odbioru telewizji naziemnej, a to jest podstawą rejestracji. Co więcej, pracownica uznana przez kontrolerów za managera hotelu była w istocie praktykantką.
(fot. Lisa H, CC BY 2.0)
Minister Infrastruktury nie zgodził się z argumentami przedsiębiorcy i utrzymał zaskarżoną decyzję. Zdaniem ministra "kontrola wykazała rzeczywiste posiadanie przez stronę 22 odbiorników będących w stanie umożliwiającym natychmiastowy odbiór programu".
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten w lipcu 2011 uchylił zaskarżoną decyzję i utrzymaną nią w mocy decyzję Dyrektora Centrum Obsługi Finansowej Poczta Polska S.A. (zob. VI SA/Wa 1042/11 - Wyrok WSA w Warszawie).
Niestety Minister Infrastruktury złożył skargę kasacyjną, a Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił ją, uznając, że kontrola rejestracji odbiorników nie jest kontrolą działalności gospodarczej i w związku z tym nie mają do niej zastosowania przepisy ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Sąd I instancji będzie musiał jeszcze raz przyjrzeć się tej sprawie.
Ta historia jest przerażająca niezależnie od stanu prawnego. Wystarczyło oświadczenie jednej osoby, aby wydać decyzję nakazującą zapłacenie 11,2 tys. złotych. Co najgorsze, dwie różne instytucje uważają to za prawdziwą i rzetelną "kontrolę", a Naczelny Sąd Administracyjny temu przyklaskuje. Smutne.
Czytaj także: TVP: 218 mln straty, choć wpływy z abonamentu są większe
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|