Pewnemu Amerykaninowi grozi 29 lat pozbawienia wolności za wielokrotną kradzież tożsamości. Przestępca pozyskiwał cenne dane (np. numery kart kredytowych) korzystając z ogólnodostępnego oprogramowania P2P.
reklama
Gregory Thomas Kopiloff kradnąc dane używał Limewire, Soulseeka i innych narzędzi P2P. Korzystał on z tego, że niektórzy użytkownicy nie zachowują należytej ostrożności przy konfiguracji programu do wymiany plikami i czasem nieostrożnie udostępniają wszystkie swoje pliki, a nie tylko pliki z wybranych katalogów.
Oskarżony poszukiwał na dyskach ofiar konkretnych dokumentów: studenckich podań o przyznanie pomocy finansowej, dokumentów dotyczących zwrotów podatków, wyciągów bankowych itd. Pozyskane z nich dane przestępca wykorzystywał, aby zakupić sprzęt elektroniczny, który później spieniężał.
Uprawiając swój proceder Kopiloff zakupił dobra o łącznej wartości 73 tys. USD. Według informacji sądu - jego ofiarą padły 83 osoby.
O możliwości dokonania kradzieży danych za pomocą P2P wiadomo było już od dłuższego czasu. Na problem ten zwracała uwagę firma Tiversa Inc., która zajmuje się monitorowaniem sieci P2P.
Według danych tej firmy w ciągu dwóch tygodni użytkownicy programów P2P 56 tys. razy wyszukiwali plików dotyczących kart kredytowych i ponad 317 tys. razy wyszukiwali plików ze słowami "pin" lub "user id". CEO firmy Tiversa Robert Boback uważa, że przypadek Kopiloffa to tylko "wierzchołek góry lodowej".
Specjaliści radzą, aby dokładnie przyjrzeć się konfiguracji narzędzi P2P, jeśli już z nich korzystamy. Osoby, które nie są pewne co do tego jak skonfigurować program do dzielenia się plikami, zrobią najlepiej jeśli cenne dane będą przechowywać na osobnym dysku.