Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Komputer stacjonarny to nadal najlepsza inwestycja

Sławomir Wilk 08-08-2011, 13:28

Nie każdy posiada komputer, ale na pewno posiada go już większość z nas. Komputery można kupić wszędzie, nawet w dyskontach spożywczych. W marketach i sklepach AGD czekają gotowe zestawy, które wystarczy włożyć do koszyka i zanieść do kasy.

robot sprzątający

reklama


Są popularne netbooki kosztujące często poniżej tysiąca złotych. Laptopy powoli zaczynają wypierać komputery stacjonarne. Zaczynają znikać sklepy komputerowe, które przez lata składały większość komputerów dostępnych na rynku. Te, które znam, poprzenosiły się do mniejszych powierzchni sklepowych lub zostały zlikwidowane. Tradycyjny pecet, w stojącej obok biurka obudowie, stał się passe, bo zajmuje za dużo miejsca i nie wygląda tak ładnie, jak laptop. I nie jest mobilny, mimo że współczesne notebooki są wykorzystywane najczęściej w jednym stałym miejscu. Mimo to komputer stacjonarny jest nadal najlepszym wyborem, jeśli chodzi o niską cenę i dużą wydajność. W większości zakupów wybieramy między ceną a jakością i parametry te są względem siebie odwrotnie proporcjonalne. Mówi się, że najbardziej optymalny wybór to ten, który ma najlepszy stosunek możliwości do ceny. W przypadku komputerów stacjonarnych - w porównaniu z notebookami - możemy śmiało mówić, że są one najtańsze i jednocześniej najwydajniejsze. Przedstawię sposób na złożenie taniego i bardzo wydajnego zestawu komputerowego, który nie zdezaktualizuje się przez wiele lat.

Jestem zwolennikiem tanich, ale bardzo wydajnych komputerów. Wydajność oznacza dla mnie możliwość jak najszybszej pracy w swoim przedziale cenowym, bez spowolnień, z obsługą najnowszych mediów, z utrzymaniem parametrów "na czasie" przez kilka długich lat. Aby to zrobić, trzeba nieco wyskoczyć przed szereg i dopłacić do kilku kluczowych elementów komputera. Dopłacając do podzespołu dziesięć czy dwadzieścia procent wartości jego ceny, możemy osiągnąć kilkakrotny wzrost wydajności całego zestawu.

>> Czytaj także: Pecety upodabniają się do tabletów

Kluczowe elementy zestawu to procesor, płyta główna, dysk twardy i monitor. Pierwsze trzy zapewnią szybką pracę zestawu, a monitor zapewni wygodę korzystania. Nie jestem graczem, nie zależy mi na overclockingu, czyli podkręcaniu procesora do trybów szybszej pracy, nie potrzebuję również najszybszych pamięci, ponieważ nie walczę o każdy procent wydajności. Komputer ma być tani, jak najtańszy, ale nie kosztem dużego spadku wydajności. Dlatego do współczesnych zastosowań nie potrzebuję oddzielnej karty graficznej, ponieważ ta wbudowana we współczesne procesory jest często tak samo wydajna, jak najtańsze karty graficzne za 150-250 zł.

Gdy cztery lata temu kupowałem komputer stacjonarny, średnia cena zestawu wynosiła 3500 zł, a standardem były procesory jednordzeniowe. Jednostki dwurdzeniowe dopiero wchodziły na rynek i były o kilkaset złotych droższe od swoich poprzedników. Zamawiając komputer, dopłaciłem jednak do dwóch rdzeni, otrzymując zestaw komputerowy, który jest szybki także dzisiaj. Komputer ten nie zwolnił, jak to się dzieje w przypadku starszych zestawów komputerowych. Kupując dwurdzeniowca, byłem zmuszony kupić lepszą i nieco droższą płytę niż dla potrzeb jednordzeniowych, a to pociągnęło za sobą możliwość podpięcia lepszego, bo szybszego dysku twardego. Za całość zapłaciłem 4000 zł, dopłacając raptem 500 zł (14%) do kilkakrotnie wydajniejszego zestawu. Dziś za podobny zestaw, oczywiście o proporcjonalnie lepszych parametrach, ponieważ dziś wszystko jest szybsze niż cztery lata temu, zapłaciłbym 2400 zł. Cały czas mowa o pełnym zestawie komputerowym, czyli jednostce w obudowie, z monitorem LCD i legalnym systemem Windows.

Kilka tygodni temu, składając nowy komputer, postąpiłem tak samo, jak cztery lata temu - wybrałem najtańsze z najbardziej wydajnych elementów. Nie jestem ani graczem ani grafikiem, stawiam na szybkość i wygodę pracy. Oto jak złożyłem wspomniany zestaw.

Dziś nie używa się już procesorów jednordzeniowych, choć wciąż są one do kupienia. Można również kupić jednostki dwurdzeniowe, są one jednak o wiele mniej wydajne od współczesnych cztero- i ośmiordzeniowych. Dwurdzeniowce to jednak technologia sprzed wielu lat. Dziś produkcja procesorów dąży w kierunku zapewnienia jak największej wydajności, stąd nie ma już walki na gigaherce, tylko liczbę rdzeni. Ale i tak częstotliwość taktowania poszła dużo do przodu. Mój stary dwurdzeniowy procesor miał taktowanie 1.8 GHz na rdzeniu, nowe są już powyżej 3 GHz.

>> Czytaj także: Gartner: Sprzedaż komputerów coraz słabsza

Wybierając procesor trzeba się na coś zdecydować. Złotym środkiem okazał się procesor Intel Core i5 2400, który w rankingu serwisu NotebookCheck zajął siódme miejsce wśród najbardziej wydajnych procesorów świata. Procesor ten jest czterordzeniowy i kosztuje 650 zł. Nieznacznie szybszy jest wyższy model 2500K, który zajął piąte miejsce i kosztuje 25% więcej, ale dawałby tylko kilkuprocentowy wzrost wydajności, stąd jego zakup byłby nieopłacalny. Szóste miejsce to najszybszy procesor do notebooków, który trzeba pominąć, a pierwsze cztery miejsca to procesory ośmiordzeniowe, których zakup wiąże się z dopłatą minimum tysiąca złotych do całego zestawu, więc i te zostały naturalnie pominięte. Wybrany procesor jest więc najlepszym wyborem, bo jest najtańszą z najbardziej wydajnych opcji.

Procesor wyprodukowany został pod nowy slot LGA1155, a jego dodatkową zaletą jest wbudowany układ graficzny Intel HD Graphics 2000, dzięki czemu nie będzie potrzebne dokupowanie oddzielnej karty graficznej. Wbudowana grafika jest dość współczesna, według testów da radę uruchomić nawet najnowsze gry, oczywiście ze zmniejszonymi parametrami, należy jednak pamiętać, że nie jest to grafika stworzona dla graczy, tylko dla celów multimedialnych. A z tym radzi sobie znakomicie i bez problemu wspiera dekodowanie i wyświetlanie filmów FullHD.

Aby obsłużyć procesor i wbudowany układ graficzny, trzeba znaleźć odpowiednią płytę główną. Ja wybrałem najtańszą płytę firmy, do której mam zaufanie - Gigabyte za 310 zł, model GA-H67M-D2-B3, która obsługuję kartę graficzną zintegrowaną z procesorem oraz jest wyposażona w interfejs dysków SATA 3. Jest to o tyle ważne, że umożliwia obsłużenie bardzo szybkich dysków twardych.

Do płyty głównej wybrałem 4 GB najtańszej pamięci firmy Goodram (DDR3, 1333MHz) w tzw. dualu (czyli dwie kości po 2 GB, co da wydajniejszą obsługę z poziomu płyty) za 100 zł.

>> Czytaj także: IDC: Sprzedaż komputerów w dół

Dysk twardy to najmocniejszy na rynku Caviar Black SATA 3 z 64 MB cache o pojemności 1 TB za 290 zł (znacznie wolniejsze dyski SATA 2 o tej samej pojemności są tylko 50 zł tańsze). W tym miejscu proszę uważać na specyficzny downsizing parametrów twardych dysków. Kupując przez wiele lat dyski do różnych komputerów od różnych producentów, spotykałem się z tym, że standardem były modele z prędkością 7200 obrotów na minutę. Obecnie przeciętny dysk proponowany mi w sklepach komputerowych ma tylko 5400 obrotów, a za szybsze, które kiedyś były standardem, trzeba dopłacić.

Do całości potrzebna jest obudowa, wybrałem dość dobrze wyglądającą firmy Modecom, model B21 z zasilaczem Logic 400W, z wejściem na słuchawki, mikrofon i dwoma dodatkowymi portami USB z przodu obudowy. Wybrałem też najtańszy napęd DVD za 60 zł.

Ostatni ważny element to monitor. Szukałem najtańszego z największych monitorów FullHD, wybór padł na LG, model W2343T za 500 zł. Rozdzielczość 1920x1080, 23 cale, do tego bardzo tani i z cyfrowym wejściem DVI, zapewniającym najlepszą jakość obrazu. Jest to bardzo dobry wybór, a po czasie okazało się, że w pracy korzystam z dokładnie takiego samego monitora, który sprawuje się doskonale.

System to Windows 7 Home Premium SP1 64bit za 350 zł.

Podsumowując, zapłaciłem następujące kwoty: procesor 650 zł, płyta główna 310 zł, pamięć 100 zł, dysk 290 zł, obudowa 160 zł, DVD 60 zł, monitor 500 zł, system 350 zł. Łącznie wydałem 2420 zł. Teraz proponuję przejść się do marketów i zobaczyć, co na miejscu możemy dostać w tej cenie. Standardem są tam komputery za 1800-2000 zł z małymi dyskami, najwolniejszymi procesorami dwurdzeniowymi i monitorami o niskiej przekątnej i rozdzielczości. Porównując cechy złożonego zestawu, nie znajdziemy również konkurencji w segmencie laptopów, gdzie nie ma możliwości nawet zbliżenia się do omawianych parametrów, niezależnie od tego, ile wydamy pieniędzy. Jedyny notebook z procesorem o porównywalnej wydajności do naszego (Intel i7-2820QM, szóste miejsce w rankingu NotebookCheck, jedno miejsce wyżej od wybranego przez nas procesora) kosztuje 9100 zł, przy czym posiada wyświetlacz 15 cali i dysk 500 GB. Drugi w kolejności procesor mobilny to Intel i7 2630QM (15 miejsce według NotebookCheck), też bardzo dobry, bo tylko 15% mniej wydajny od naszego, tu już znalazłem 29 notebooków w niego wyposażonych, przy czym najtańszy kosztuje 3000 zł i tak jak poprzednik również ma wyświetlacz 15 cali i dysk 500 GB.

>> Czytaj także: AMD: PC żyje i nieprędko umrze

W porównaniu do podobnego komputera kupionego cztery lata temu (przypomnę: za 4000 zł) zapłaciłem 2400 zł, czyli 40 procent mniej. Z uwagi na ciągły rozwój sprzętu nowy zestaw jest też o wiele bardziej wydajny niż stary. Wniosek jest też taki, że komputery tanieją i to bardzo. Jeśli dziś za kompletny i bardzo wydajny zestaw trzeba zapłacić 2400 zł, to można się spodziewać, że analogiczny zestaw za cztery lata dostaniemy za ok. 1800 zł. W ciągu czterech lat same monitory staniały dwukrotnie (ja za najtańszy 20-calowy płaciłem 950 zł, dziś najtańszy 23-calowy mamy za 500 zł). Nie jestem specjalistą od składania komputerów, a złożony przeze mnie zestaw nie musi być najlepszym sposobem na złożenie najtańszego i najbardziej wydajnego zestawu. Z pewnością znajdzie się niejedna osoba, która zrobi to lepiej, a może nawet i taniej. Jestem jednak pewien, że wybrałem jeden z najtańszych zestawów, przy zachowaniu maksymalnie możliwej wydajności, do którego nie umywają się gotowe pecety czekające w salonach i marketach oraz coraz częściej goszczące w naszych domach notebooki. Laptop na pewno wygrywa dzięki swojej estetyce i kompaktowości. Jeśli jednak mobilność nie jest konieczna, to zdecydowanie polecam zakup komputera stacjonarnego.

Sławomir Wilk


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl