Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Julian Assange: "Nie strzelajcie do posłańca"

08-12-2010, 11:38

"WikiLeaks ukuł nową formę dziennikarstwa: naukowe dziennikarstwo. Pracujemy, aby przynieść nowiny (...) ale także udowodnić, że są one prawdziwe" - czytamy w artykule Juliana Assange'a, który pojawił się dziś w The Australian. W tekście tym Assange przekonuje, że WikiLeaks to jedno z mediów, które trzeba chronić, nie atakować.

robot sprzątający

reklama


Wczoraj świat obiegła nowina o aresztowaniu założyciela WikiLeaks Juliana Assange'a. Wiadomo już, że nie wyjdzie on na wolność za kaucją. Oskarżony mówi, że aresztowanie może mieć związek z publikowanymi od półtora tygodnia tajnymi dokumentami amerykańskiej dyplomacji. Zarzuty stawiane Assange'owi wydają się jego osobistym problemem, ale jednocześnie w USA prawnicy zastanawiają się nad postawieniem mu zarzutu szpiegostwa, co można już odebrać jako atak na wolność słowa.

>>> Czytaj: Assange dalej w areszcie. Sąd nie zgodził się na kaucję

W kontekście tych wszystkich wydarzeń warto zwrócić uwagę na to, co ma do powiedzenia sam Assange. W serwisie The Australian opublikował on dzisiaj tekst pt. Don't shoot messenger for revealing uncomfortable truths, czyli "Nie strzelajcie do posłańca za ujawnianie niewygodnych prawd".

Poniżej najciekawsze stwierdzenia, które padły w artykule założyciela WikiLeaks:

  1. Assange uważa, że WikiLeaks stworzyło nową formę dziennikarstwa tzn. dziennikarstwo naukowe (ang. scientific journalism). W tej formie dziennikarz przedstawia wiadomość oraz link do oryginalnego dokumentu. Czytelnik może się zapoznać z dokumentem i ocenić, jaka jest prawda.
  2. Assange zaprzecza, jakoby był przeciwnikiem wojen. Jego zdaniem wojna jest czasem konieczna, ale rządy nie powinny okłamywać swoich obywateli w kwestii wojen. Konflikty zbrojne wiążą się przecież z narażaniem ludzkiego życia oraz wydatkami dla państwa. 
  3. WikiLeaks nie było jedynym wydawcą, który opublikował depesze amerykańskich dyplomatów. Te same materiały przedstawiły znane gazety, które z jakichś powodów nie są atakowane przez amerykańskich polityków.
  4. Rządy różnych krajów łatwo ulegają USA i powtarzają hasła dotyczące niebezpieczeństw związanych z wyciekami, zamiast krytycznie je analizować i wykorzystywać dla siebie.
  5. Politycy najpierw mówią, że wycieki są niebezpieczne. Potem twierdzą, że ujawnione materiały nie mają większego znaczenia. Wydaje się, że jedno wyklucza drugie.
  6. WikiLeaks wielokrotnie prosiło przedstawicieli rządów o pomoc przy redagowaniu ujawnianych materiałów. Nikt nie chciał takiej współpracy.
  7. Zdaniem Assange'a nie jest prawdą stwierdzenie, że ujawnione ostatnio depesze nie przedstawiają żadnych istotnych faktów. W tekście przytacza on przykłady ważnych - jego zdaniem - odkryć.

Najbardziej istotne z wymienionych spostrzeżeń wydaje się określenie WikiLeaks jako medium. Trudno nie zgodzić się z tym, że demaskatorski portal tylko publikuje informacje i polega na swoich źródłach, które wynoszą dokumenty z różnych miejsc z dużą łatwością.

Wiadomo, że jednym ze źródeł WikiLeaks był szeregowy Bradley Manning. Jego nazwisko stało się znane dzięki filmowi, na którym uwieczniono zamordowanie 8 osób, w tym dziennikarzy Reutersa i dzieci. Prawdopodobnie jednak Manning stał za innymi wyciekami WikiLeaks i bez problemu pozyskał wrażliwe dokumenty, mimo iż nie był osobą wysoko postawioną w armii.

Amerykańscy politycy nie zwracają obecnie uwagi na problem, jakim był łatwy dostęp wielu osób do dokumentów o szczególnym znaczeniu. To było źródło problemów USA. Projekt WikiLeaks rzeczywiście był tylko posłańcem, który przyniósł te dokumenty wielu ludziom na całym świecie.

>>> Czytaj: WikiLeaks ma lustrzane strony, Assange porozmawia z policją


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: The Australian