W grudniu 193 państwa zdecydują o tym, czy i jak zmienić zarządzanie internetem. Polski rząd pierwotnie nie chciał, by internetem zarządzał Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (ITU). To faktycznie byłby zły pomysł, ale potem rząd zmienił zdanie w imię "strategii negocjacyjnej", a wczoraj znów zmienił zdanie i zaczął bronić niezależności internetu w imię "doprecyzowania stanowiska".
reklama
Dziennik Internautów wielokrotnie już poruszał temat Międzynarodowych Regulacji Telekomunikacyjnych (ITR). Są to dokumenty wpływające na kształt całego internetu, a w grudniu na Światowej Konferencji Międzynarodowej Telekomunikacji może być zatwierdzona ich nowa wersja.
Obecna wersja ITR została przyjęta w 1988 r. i z tego powodu wielu polityków uważa, że należy ją "dostosować do współczesnych realiów".
Trzeba przyznać, że polski rząd dość wcześnie zabrał się za wypracowywanie swojego stanowiska w sprawie ITR. Uruchomiono nawet konsultacje społeczne w tej sprawie. Generalnie sprawa jest dość złożona, bo ITR mogą regulować wiele kwestii. Od początku jednak sporo mówiono o tym, czy zarządzania internetem nie oddać w ręce Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU). Organizacja ta miałaby się zająć m.in. przydzielaniem adresów i kwestiami peeringu.
Pomysł oddania internetu w ręce ITU miał wielu krytyków, szczególnie po stronie osób opowiadających się za jak największą swobodą w regulowaniu internetu. Były szef Google Eric Schmidt stwierdził w przeszłości bez ogródek, że zarządzanie internetem przez ITU byłoby katastrofą, bowiem internet stałby się w większym stopniu zależny od władz różnych państw. Władze państwowe mają niezwykłą potrzebę regulowania tego, co często najlepiej działa bez regulacji.
Polski rząd już ogłaszając konsultacje ITR orzekł, że będzie sprzeciwiał się oddaniu zarządzania internetem w ręce ITU. Po konsultacjach społecznych jego zdanie w tym zakresie się zmieniło. Choć rząd generalnie deklarował bronienie swobody w sieci, był "otwarty na dyskusję" o zarządzaniu ITU.
Ta pierwsza zmiana zdania zirytowała wiele osób, szczególnie gdy przedstawiciele rządu wyjaśnili swoje motywy działania. Stwierdzili oni, że nadal bronią wolnego internetu, ale doszło do zmiany "strategii negocjacyjnej". Większość internautów odebrała to jako zapowiedź bratania się z wrogami wolnego internetu przy jednoczesnym udawaniu zwolenników wolności.
Wczoraj rząd znów zmienił zdanie.
- Pod wpływem zgłoszonych argumentów przygotowaliśmy projekt stanowiska, które zakładało, że (...) Rząd RP jest otwarty na dyskusję na temat przepisów rozszerzających mandat ITU (...) Jednak propozycja ta została odebrana jako zgoda MAC na zwiększanie uprawnień ITU w zarządzaniu internetem, dlatego doprecyzowujemy je tak, by nie budziło wątpliwości (...) Pod wpływem dyskusji na zorganizowanych przez MAC warsztatach 26 października oraz głosów w debacie społecznej zmieniamy zapis na pierwotny, jednakże z mocniejszym naciskiem na konieczność ochrony praw podstawowych i wolności - czytamy na stronie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (MAiC).
Pytania powyżej trudno nie zadać. Doniesienia o zmianie "strategii negocjacyjnej" rozzłościły wielu ludzi. Teraz, gdy rząd znów zmienia zdanie, wygląda to na zmianę stanowiska pod wpływem opinii publicznej.
Nie mam zamiaru w tym miejscu pisać, że rząd dał się sterroryzować internautom. Nie mam też zamiaru wzorem innych publicystów narzekać na to, że protesty internautów to regres do czasów, kiedy "byle warchoł mógł zatrzymać prace Sejmu". Jeśli rząd pod wpływem internautów zmienił istotne stanowisko dotyczące internetu, to dobrze.
Byłoby gorzej, gdyby obecne zmiany stanowisk wynikały z czegoś innego - z faktycznego braku zdania w danej kwestii lub ze zbyt płytkiej analizy problemu. Czasem bywa tak, że rząd naprawdę nie ma swojego zdania lub nawet nie chce go mieć. Trudno jednak powiedzieć, jak było teraz.
Jest jeszcze jedna możliwość. Rząd jeszcze się chyba nie nauczył, że internauci nie chcą tradycyjnej dyplomacji. Nowoczesne e-społeczeństwo nie oczekuje od polityków stanowisk, które "mądrze brzmią". E-społeczeństwo chce jasnego, maksymalnie jednoznacznego wyrażania swojego zdania. To jest prawdziwa przejrzystość rządu.
Dokument poniżej prezentuje ostatecznie wypracowane stanowisko rządu w sprawie ITR.
Przy okazji przypominamy, że nowe ITR mogą być zatwierdzone na Światowej Konferencji Międzynarodowej Telekomunikacji, która ma odbyć się w dniach 3-14 grudnia 2012 r. w Dubaju. Dokument może być przyjęty na zasadzie konsensusu wszystkich 193 państw należących do Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU). Jeśli będą kontrowersje, może dojść do głosowania, w którym każde państwo będzie miało jeden głos. W di24.pl możecie znaleźć informacje o ważnych dokumentach, które można przeczytać, aby poszerzyć swoją wiedzę w tym zakresie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Nie używaj Adobe Readera! Przynajmniej dopóki go nie zaktualizują (wideo)
|
|
|
|
|
|