Trwała debata na temat szkodliwości piractwa zorganizowana przez Business Centre Cudgel. Tym razem zorganizowano ją mądrze, bo nie zaproszono żadnych wywrotowców. Nie było więc jałowych dyskusji o tym, jakie prawa powinien mieć obywatel. Zebrali się sami znajomi, którym z oczu lały się łzy. Wyrażali oni gorycz i upodlenie związane z tym, że gdzieś tam, gdzieś za tymi przyjaznymi murami czają się zgraje piratów czekających, by ich złupić.

Tym razem zaproszeni na imprezę przedstawiciele MSWiA i Policji nie mieli podstaw, by sądzić, że kwestie praw autorskich są trudne i kontrowersyjne. W tej sali wszystko stało się dla nich jasne. Nagle zrozumieli, jak wielu jest pokrzywdzonych i jak ważne jest podjęcie wszelkich starań o to, aby piractwo wyciąć raz na zawsze z organizmu społecznego, niczym toczącego trucizny raka.

Mimo to rzecznik Komendanta Głównego Policji mł. insp. Mariusz Myszołowski miał pewne wątpliwości. Pojawiły się one, gdy z sali padło stwierdzenie, że policja nie powinna zajmować się kulturą. Buntownik, który odważył się to powiedzieć, został błyskawicznie usunięty z sali przez wachmanów. Incydent nie trwał długo, jednak wystarczył, aby w głowie Myszołowskiego zasiać pewne wątpliwości.

Rzecznik policji miał ochotę nawet zanucić sobie "Co ja robię tu... uu-uuu", ale zdał sobie sprawę, że byłoby to niedobre z dwóch powodów. Po pierwsze właśnie mówiono o tym, że nucenie jest surowym przestępstwem jako przejaw dozwolonego użytku, który powinien być zniesiony. Jest to także rodzaj upubliczniania dzieła chronionego prawem autorskim. Jakiś mówca domagał się kary 25 lat więzienia za nucenie.

Poza tym Myszołowski w gruncie rzeczy wierzył, że to, co się dzieje, nie może być złe. Policja powinna służyć i chronić, tak? Są prawa autorskie i trzeba stać na ich straży... Poza tym na konferencję przyszedł Adam Papacki z MSWiA, więc chyba jednak to było właściwe dla niego miejsce.

Być może policjant doszedłby do ciekawych wniosków, gdyby nie to, że wywołano go do odpowiedzi. Tak! To był ten moment, kiedy trzeba coś powiedzieć! Myszołowski z lekkim zamętem w głowie zaczął mówić o wynikach policyjnych akcji, które były przeprowadzane u boku oficerów operacyjnych Koalicji Antypirackiej. Policjantowi wydawało się teraz, że brzmi to dość sensownie a jego pobyt w tym miejscu jest uzasadniony.

Wątpliwości wróciły jednak, gdy głos zabrał Papacki. Przedstawiciel MSWiA mówił o tym, jak ważne jest wyeliminowanie dozwolonego użytku i dlaczego należy skrócić wszelkie procedury związane ze ściganiem tego przestępstwa. Według przedstawionej przez niego wizji byłoby dobrze, aby policja mogła mogła wkraczać do mieszkań piratów i przy pomocy broni palnej niszczyć wszelki sprzęt elektroniczny bez ostrzeżenia. Gdyby w wyniku strzelaniny ktoś zginął, to trudno.

Myszołowski jako rzecznik zaczął mieć przeczucie, że jego obecność na tej debacie potwierdza chęć całej policji do uczestniczenia w jakimś strasznym planie...

Po chwili jednak uszczypnął się w rękę i powiedział sobie: "Nie, nie może być tak źle, przecież to dobrzy ludzie, prawo jest po ich stronie". Chciał już nawet zanucić "Hakuna matata", ale przypomniał sobie, że nie wypada.

UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.

>> Czytaj także: Czy odłączą Polaków od internetu?