Wypożyczanie fizycznego dysku DVD to nie problem, ale przesłanie jego zawartości do wypożyczającego przez internet to już przestępstwo - takiego zdania jest MPAA, organizacja pilnująca interesów wytwórni filmowych. Pozwała ona startup Zediva, który miał być pierwszą internetową wypożyczalnią filmów dostępnych na fizycznym nośniku DVD.
reklama
O usłudze Zediva Dziennik Internautów pisał w ubiegłym miesiącu. Startup ten jest czymś w stylu wypożyczalni DVD. Umożliwia wypożyczenie fizycznej płyty DVD do obejrzenia, ale przez internet. Obraz jest strumieniowany z odtwarzacza DVD (w którym jest wypożyczona płyta) do komputera lub innego urządzenia użytkownika (z Androidem lub Google TV). Użytkownicy mają dostęp do filmu przez określony czas. Można film zdalnie przewijać, wybierać wersje językowe i korzystać z innych funkcji DVD.
Dzięki takiemu rozwiązaniu Zediva miała oferować tani i szybki dostęp do filmów bez potrzeby dogadywania się z wytwórniami. Serwisy takie, jak Netflix, nie mogą bowiem zaoferować filmu w dniu premiery na DVD - ich umowy z wydawcami przewidują odstęp czasowy między premierą na DVD a udostępnieniem filmu w serwisie VoD.
Przedstawiciele Zediva otwarcie przyznawali, że chcą skorzystać z doktryny w amerykańskim prawie autorskim określanej jako first-sale doctrine. Zakłada ona, że nabywca legalnie dokonanej kopii chronionego dzieła ma prawo przekazać tę kopię innej osobie. Jest to dozwolone, jeśli nie powstała inna kopia. Prawo takie powstało, aby można było odsprzedać lub dać w prezencie książkę czy płytę.
Przemysłowi filmowemu Zediva się nie podoba. Organizacja MPAA zrzeszająca amerykańskich wydawców wniosła już pozew przeciwko startupowi do sądu w Los Angeles.
- Zediva twierdzi, że jest jak fizyczna wypożyczalnia DVD i dlatego nie jest zobowiązana do odprowadzania opłat licencyjnych do posiadaczy praw autorskich. Ale etykietka wypożyczalni DVD to mydlenie oczu. W rzeczywistości Zediva jest usługą wideo na żądanie (VoD), która transmituje filmy przez internet, używając technologii strumieniowania (...) Studia i przestrzegające prawo usługi streamingowe dokonują znaczących inwestycji w nowe technologie, aby zaoferować konsumentom różne autoryzowane usługi. Model Zediva szkodzi tym i przyszłym inwestycjom, jak również interesom legalnych dystrybutorów - czytamy w komunikacie wydanym przez MPAA.
Z dostępnej na stronie MPAA kopii pozwu wynika, że wydawcy chcą od 150 tys. USD za każdy udostępniony przez serwis film.
Nieco zabawne jest wspominanie o "znaczących inwestycjach" i zagrożeniu ze strony Zediva, ale sąd rzeczywiście może mieć problem, poszukując odpowiedzi na pytanie, czy Zediva jest usługą VoD czy nie. Użytkownik dostaje przecież wideo na żądanie z sieci i z jego punktu widzenia to po prostu usługa VoD. Z drugiej strony użytkownik płaci za dostęp do fizycznego nośnika, podobnie jak w zwykłych wypożyczalniach.
Można sądzić, że nie ma zbyt wielkiej różnicy pomiędzy odebraniem płyty DVD osobiście a obejrzeniem jej zawartości bez wizyty w wypożyczalni. Płaci się przecież za własność intelektualną, czyli za możliwość obejrzenia dzieła. Trudno zrozumieć, dlaczego oglądanie płyty w domu nie naraża przemysłu na straty, a oglądanie za pośrednictwem sieci już tak.
Sąd może nie rozstrzygać takiego problemu. Skupi się on zapewne na definicjach usług i treściach licencji, na warunkach której udostępniane są filmy. Większość ekspertów uważa, że Zediva tego sporu nie przetrwa.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|