Treści w internecie nie można mierzyć inną miarą niż treści w innych mediach - uznał Sąd Najwyższy, wydając decyzję w sprawie blogera z miejscowości Mosina, który został skazany za krytykowanie pani burmistrz, a potem uniewinniony. Sąd Najwyższy w większości oddalił kasację wniesioną przez panią burmistrz, ale jeden z wątków tej sprawy będzie musiał raz jeszcze rozpatrzyć sąd drugiej instancji.
O sprawie blogera z Mosiny Dziennik Internautów pisał kilkakrotnie.
Wspomnianym blogerem jest Łukasz Kasprowicz, dziennikarz lokalnej gazety "Fakty Mosińsko-Puszczykowskie", który w ubiegłym roku został skazany przez Sąd Rejonowy Poznań Stare Miasto na 10 miesięcy ograniczenia wolności i prace społecznie użyteczne oraz roczny zakaz wykonywania zawodu.
Kasprowicz krytykował burmistrz miejscowości Mosina Zofię Springer, używając języka bardzo dosadnego. Robił to jednak na własnym blogu, a nie w ramach pracy dziennikarskiej (w lokalnej gazecie zajmował się tematyką kulturalną). Kara zakazu wykonywania zawodu wydawała się mocno nieuzasadniona.
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Poznaniu, który uniewinnił blogera z Mosiny. Sąd ten uznał, że osoby publiczne muszą liczyć się z dalej posuniętymi granicami dozwolonej krytyki ze strony dziennikarzy obywatelskich. Sąd Okręgowy był też zdania, że dyskusja w internecie podlega nieco innym zasadom. To oczywiście nie spodobało się krytykowanej pani burmistrz Zofii Springer, która złożyła kasację do Sądu Najwyższego.
Czytaj więcej: Bloger-krytyk z Mosiny został uniewinniony
Wczoraj Sąd Najwyższy wydał wyrok. W większości oddalił kasację, nie dopatrując się nieprawidłowości w wyroku Sądu Okręgowego, ale w odniesieniu do jednego zarzutu dotyczącego wypowiedzi blogera Sąd Najwyższy zdecydował się uchylić zaskarżony wyrok i przekazać sprawę do ponownego rozpoznania sądowi drugiej instancji. Ten zarzut dotyczy wypowiedzi, w której Kasprowicz stwierdził, że Zofia Springer zmusza mosińskich urzędników do bezprawia, pod groźbą konsekwencji.
O wczorajszym wyroku Sądu Najwyższego donosi Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która objęła sprawę blogera z Mosiny programem "Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce". Fundacja zwróciła uwagę na dość istotną rzecz.
- Znikomą szkodliwość społeczną SO (Sąd Okręgowy) miał wiązać z tym, że Ł. Kasprowicz publikował w Internecie, który rządzi się własnymi prawidłami językowymi (...), podlegającymi mniejszym rygorom niż np. język wypowiedzi prasowej. SN nie zgodził się z takim stanowiskiem SO. Podając ustane motywy dzisiejszego orzeczenia wskazał, że nie można z góry założyć, iż Internet jest "medium, w którym można więcej niż innych środkach masowego" - czytamy w komunikacie Fundacji.
Sąd Najwyższy zgodził się z tym, że osoby zajmujące stanowiska publiczne muszą mieć "grubszą skórę", tzn. muszą liczyć się z krytyką ze strony innych ludzi.
– Nawet opinie wyrażone w sposób nieprzyzwoity, zasługujący na negatywną ocenę moralną nie powinny podlegać karze w postępowaniu karnym. Byłaby to zbyt silna retorsja, zagrażająca debacie publicznej – podsumował przewodniczący SN.
Mimo wszystko nie oznacza to, że "w internecie można więcej". Przyznacie zresztą, że czym innym jest nazywanie magistratu "burdelem na kółkach", a czym innym stawianie poważnego zarzutu "zmuszania do bezprawia". Większość ludzi obraziłaby się właśnie za "burdel", ale "zmuszanie do bezprawia" wydaje się wykraczać poza granice nacechowanej emocjonalnie opinii.
Czytaj: Sąd skazał internautę za krytykowanie działań Polaków w Afganistanie
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|