Indyjski rząd miał się zwrócić do internetowych gigantów z prośbą o usunięcie treści udostępnianych w sieci przez użytkowników.
reklama
Zdaniem ministra ds. łączności i technologii informatycznych Kapila Sibala wszystkie treści przesyłane przez internautów powinny być przed publikacją w sieci weryfikowane. Jak jednocześnie zapewnia, nie chodzi tu o stosowanie cenzury.
Indyjski rząd uważa, że w taki sposób można by chronić obywateli przez treściami "nielegalnymi, zniesławiającymi lub pornograficznymi". Już teraz Sibal miał się zwrócić do przedstawicieli firm Google, Facebook, Yahoo oraz Microsoft z prośbą o skasowanie niektórych danych dotyczących czołowych indyjskich polityków oraz postaci religijnych.
- Wierzymy, że dostęp do informacji jest podstawą wolnego społeczeństwa - poinformowało Google w oświadczeniu przesłanym agencji Reuters. - Gdy treści są udostępniane niezgodnie z prawem albo naruszają zasady korzystania z naszych usług, usuwamy je. Wyszukiwarkowy gigant nie chciał jednak bezpośrednio komentować pomysłów indyjskich polityków.
Zdaniem Sibala rząd musi "dbać o wrażliwość obywateli", choć pomysły blokowania popularnych usług P2P pojawiały się w tym kraju już wielokrotnie. Według niedawnych informacji przekazywanych przez firmę Google w Indiach aż 40% wyszukiwań pochodzi z telefonów. Także większość zakupów internetowych odbywa się tam z wykorzystaniem urządzeń przenośnych.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|