Ktoś wyłożył 185 tys. dolarów tylko po to, aby mieć możliwość starania się o domenę .fail albo .wtf. Nie do wiary, ale to się naprawdę dzieje! Wprowadzając nowe domeny najwyższego poziomu, ICANN znalazła genialny sposób na zarabianie i organizacja najwyraźniej nie przejmuje się faktem, że zrodzi to w internecie nowe podziały.
reklama
Wczoraj był tzw. Reveal Day! ICANN - organizacja zarządzająca ruchem w sieci - oficjalnie ogłosiła listę domen najwyższego poziomu, które najdalej za 18 miesięcy zostaną przyznane firmom i organizacjom. Warto bowiem wiedzieć, że już niebawem adresy internetowe nie będą się kończyły standardowymi końcówkami (jak .com, .net. czy .pl), ale będą mogły kończyć się dowolną końcówką identyfikującą firmę lub organizację, np. .apple, .google itd.
Pod naszym wczorajszym tekstem na ten temat jeden z czytelników w komentarzu napisał "Podstawowe pytanie: po co?". Odpowiedź jest prosta - dla pieniędzy! Aby w ogóle starać się o domenę najwyższego poziomu, trzeba wypełnić długi wniosek i wpłacić 185 tys. USD, a to nie gwarantuje jeszcze nabycia domeny. Szczęśliwy nabywca będzie płacił 25 tys. USD rocznie za prawo do korzystania z niej. To się nazywa zarabianie na domenach!
Wczoraj pobieżnie przejrzeliśmy listę złożonych wniosków i stwierdziliśmy, że było ich bardzo dużo (dokładnie 1930), a niektóre domeny z pewnością będą sporne. Wiele firm chce takich domen, które są powszechnie używanymi słowami. Oznacza to mniej więcej tyle, że wiele firm wpłaciło 185 tys. USD po to, aby odejść z kwitkiem.
Dziś można jeszcze spokojniej ocenić całą sprawę i nasuwają się nowe wnioski. Guardian odnotował, że najwięcej wniosków wpłynęło od podmiotów z Ameryki Północnej. Z Afryki pochodzi tylko 17 wniosków. ICANN będzie rozpatrywać wnioski partiami i te z Afryki zostaną ocenione jako pierwsze, ale staje się jasne, że oto mamy pierwszy istotny podział związany z nowymi domenami. To rozwiązanie dla bogatych, a ponieważ są kraje bogatsze i biedniejsze, w internecie mocniej zarysują się granice państwowe, które nie powinny mieć znaczenia.
Poza tym lista nowych domen opublikowana przez ICANN pokazuje, że pierwotna idea nowych domen TLD po prostu nie przeżyła zderzenia z rzeczywistością. Te domeny miały charakteryzować wielkie firmy i organizacje, miały być czymś w rodzaju internetowych kamienic dla tych, którzy w internecie zajmują szczególne miejsce i nie wystarczy im internetowy pokoik.
Tymczasem...
Niektóre wnioski są po prostu zadziwiające. Uwierzycie, że ktoś wpłacił 185 tys. dolarów, by starać się o domeny .wtf, .lol, .fail albo .sucks? Kto chciałby tworzyć lub sprzedawać adresy z końcówką .sucks? Wyobraźcie sobie, że aż trzy firmy tego chcą! Na domenie .sukcs ICANN już teraz zarobiła 555 tys. dolarów! Ciekaw jestem, jak te firmy umotywowały to, że akurat im należy przyznać adres .sucks?
Oczywiście trzeba mieć na uwadze, że dysponent nowej domeny będzie miał prawo sprzedawania adresów ze swoją końcówką. O adres .sucks starają się rejestratorzy domen, którzy potem mogą wzbogacić swoją ofertę o coś tak oryginalnego. Jest to zatem inwestycja... inwestycja w .sucks.
ICANN mówi o historycznym momencie dla internetu, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to nie jest prawdziwy postęp. ICANN stworzyła tylko nowy towar, bardzo drogi towar, który firmy i organizacje chcą kupić. A jednym z najbardziej widocznych efektów tego postępu będą adresy z końcówką .sucks.
Prawnicy mogą już zacierać ręce. Szykują się nowe pozwy związane z tym, że ktoś stworzył adres johnsmith.sucks.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|