W piosence Harlem Shake wykorzystano bez pozwolenia głosy dwóch artystów. Teraz czują się oni pokrzywdzeni, bo nie zyskali ani pieniędzy, ani takiej popularności jak Baauer - twórca internetowego hitu.
reklama
Nikomu chyba nie trzeba mówić, co to jest Harlem Shake, a jeśli ktoś jeszcze nie wie, może poczytać o tym w Dzienniku Internautów. Jest to niekwestionowany hit internetu, składnik memów, następca Gangnam Style. Warto jednak pamiętać, że jest to także dzieło, do którego mają zastosowania prawa autorskie.
Gdy Harlem Shake stał się popularny, rozgłos zdobył jego twórca Harry Rodrigues, znany jako Baauer. Nie mówiono jednak o tym, że Baauer wykorzystał nagrania innych artystów. Piosenka zaczyna się słowami "Con los terroristas", które pochodzą z nagrania innego artysty Hectora Delgado, znanego jako Hector El Father. Potem słyszymy niższy głos wymawiający kwestię "Do the Harlem Shake", gdzie słychać głos Jaysona Mussona, rapera z Filadelfii.
Do obydwu tych artystów dotarł New York Times i dowiedział się, że obaj nie wyrażali zgody na wykorzystanie swoich głosów w nagraniu. Nagle piosenka z ich udziałem stała się hitem całego internetu, ale oni nie mają z tego absolutnie nic. Zarówno twórca Harlem Shake, jak i jego wydawca nie chcieli tej sprawy komentować (zob. NYT, Surprise Hit Was a Shock for Artists Heard on It).
Trzeba tutaj zaznaczyć, że piosenka Harlem Shake początkowo była udostępniona do pobrania za darmo. Potem wydawca piosenki zaczął pobierać za nią opłaty, ale jej sprzedaż nie skoczyła znacząco, gdy piosenka stała się hitem internetu. Obecnie utwór jest wielokrotnie wykorzystywany bez opłat i każdy, kto chce, może posłuchać go za darmo. W tej sprawie nie chodzi jednak tylko o pieniądze.
Dziennik Internautów często pisał o tym, że darmowa dostępność utworu w internecie przynosi artyście korzyści. Twórca może szybko zyskać popularność. Trafia na listy przebojów, udziela wywiadów, wszędzie powtarza się jego imię czy też pseudonim sceniczny. Tę popularność artysta może spieniężyć, np. grając koncerty czy uzyskując lepsze kontrakty płytowe.
Jako twórca Harlem Shake znany jest Baauer. Nie dostał on może wielkich pieniędzy za internetowy mem, ale dostał swoje 5 minut, które może spieniężyć lepiej lub gorzej. W gorszej sytuacji są twórcy wykorzystanych nagrań, którzy nie dostaną nic albo będą musieli się sądzić, by ostatecznie dostać niewiele.
Oczywiste jest to, że osobą naruszającą cudze prawa był w tym przypadku Baauer. Mógłby on zapewne jakoś dogadać się z artystami, których nagrania wykorzystał, ale czy będzie chciał to zrobić?
Niezależnie od finału tej sprawy trzeba przyznać, że dotyczy ona ciekawego problemu, jakim jest własność intelektualna w memie.
Teoretycznie część dzieła każdego z nas może być elementem kolejnego hitu internetu, czy tego chcemy czy nie. Jeśli tak się stanie, stracimy kontrolę nad tym elementem dzieła. Dochodzenie roszczeń będzie trudne, a co najgorsze - ktoś może na tym zyskać, mimo iż my nie zyskami nic. Natura informacji w sieci nie jest tylko wolna. Czasem nasza informacja może wręcz zdziczeć, wymknąć nam się z rąk.
Warto przy okazji pamiętać, że memy mogą naruszać nie tylko prawa własności intelektualnej, ale także dobra osobiste. Więcej na ten temat w tekście pt. Chytra Baba z Radomia - czy memy w mediach naruszają dobra osobiste?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|