Free Software Foundation (FSF) udostępniła wczoraj trzecią wersję Powszechnej Licencji Publicznej GPL. Ostatecznie GPLv3 wydaje się nieco mniej restrykcyjna niż jej pierwsze szkice, ale i tak autorzy postarali się o uregulowanie pewnych kwestii drażliwych dla społeczności wolnego oprogramowania.
reklama
Powszechna Licencja Publiczna GPL została opracowana przez Richarda Stallmana, założyciela FSF, w roku 1989. Jak dotąd była aktualizowana tylko raz, w roku 1991. Od tego czasu wiele się zmieniło - wolne oprogramowanie przestało wiązać się jedynie z ruchem akademickim i ideologicznym, a stało się bardzo ważną częścią rynku oprogramowania.
Choć oprogramowanie z otwartym kodem może być rozpowszechniane na różnych licencjach, to kształt licencji GPL ma dla niego znaczenie szczególne. Zdecydowana większość programów open source jest udostępniana właśnie na warunkach tej licencji.
Prace nad nową licencja GPL rozpoczęły się 18 miesięcy temu. Główna jej idea od tego czasu nie zmieniła się. Każdy może zajrzeć w kod źródłowy dzieła dostępnego na warunkach GPL, może go modyfikować i tworzyć na jego podstawie dzieła pochodne. Autor dzieła pochodnego musi udostępnić je na tej samej licencji i opublikować informacje na temat zmian jakich dokonał.
Co nowego?
Nowe zapisy w licencji GPL mają m. in. regulować kwestie patentowe i chronić przed zjawiskiem, które Richard Stallman określił mianem "tiwoizacji" (tivoization).
Tiwoizacja oznacza tworzenie takich urządzeń działających pod kontrolą wolnego oprogramowania, które nie pozwalają użytkownikowi na modyfikowanie kodu tego oprogramowania. Nazwa pochodzi od odtwarzacza TiVo, który co prawda korzysta z Linuksa, ale nie działa, jeśli użytkownik dokona zmian w systemie zainstalowanym na urządzeniu.
W nowej wersji licencji GPL znajdują się zapisy chroniące przed tiwoizacją i technologią Trusted Computing, choć warto zaznaczyć, że z powodu protestów Linusa Torvaldsa zostały one nieco złagodzone w ostatecznej wersji licencji.
GPLv3 reguluje również kwestie patentowe. Jak zapowiadano wcześniej, nowa licencja będzie uniemożliwiała zawieranie porozumień na wzór kontrowersyjnego paktu Microsoft-Novell. Przewiduje ona również, że każdy podmiot, który ofiarowuje swój kod na rzecz otwartego projektu, jednocześnie udostępnia na rzecz tego projektu nieustającą i wolną od opłat licencję na każdy patent, jaki odnosi się do udostępnionego oprogramowania.
Warto też zwrócić uwagę na pewne zapisy, które miały pojawić się w nowej licencji, ale zostały porzucone. Chodzi o kwestię oprogramowania służącego do świadczenia usług przez sieć (np. internet). Jeśli tego typu oprogramowanie jest stosowane wewnętrznie, to nie ma obowiązku udostępniania informacji o zmianach w kodzie. FSF zastanawiała się jednak nad zapisem, który wymagałby udostępnienia informacji o zmianach w takim oprogramowaniu na żądanie autora. Pomysł został porzucony, ale fundacja cały czas ma go na uwadze, bacznie obserwując poczynania firmy Google, która korzysta z otwartych projektów.
Czy ktoś sięgnie po GPLv3?
Analitycy uważają, że początkowo GPLv3 może spowodować małe zamieszanie. To kolejna otwarta licencja, z którą deweloperzy i ewentualni użytkownicy wolnego oprogramowania muszą się zapoznać. Z drugiej strony GPLv3 wyjaśnia wiele spraw, które w świetle drugiej wersji licencji wydawały sie mętne. Nowa licencja jest również bardziej kompatybilna z Apache Software License.
Nadal nie wiadomo, czy jądro Linuksa zostanie udostępnione na warunkach nowej licencji. Z pewnością natomiast po nową licencję sięgnie projekt Samba Server. Zmiany w tekście licencji podobają się również twórcom oprogramowania MySQL i przedstawicielom firmy Sun. Wielu komentatorów uważa, że GPLv3 ma szanse na zdobycie dużej popularności, ale raczej nie nastanie to bardzo szybko.
Oryginalny tekst licencji GPLv3 jest dostępny na stronach Free Software Foundation.