Google przekaże 60 mln euro na wspieranie cyfrowych inicjatyw gazet francuskich, a w podpisaniu porozumienia w tej sprawie uczestniczył sam prezydent Francji. To wygląda na okup za korzystanie z treści francuskich wydawców w Google News, ale firmie Google to się może opłacać.
reklama
Francuscy wydawcy gazet od lat walczą o to, by firma Google płaciła im za nagłówki newsów wykorzystywane w Google News i fragmenty tekstów w wyszukiwarkach. Rząd Francji wtórował wydawcom i próbował wywierać nacisk na firmę-giganta poprzez propozycję wprowadzenia podatku np. od reklam internetowych albo od zbierania danych.
Wszyscy pukali się w głowę, bo przecież francuscy wydawcy tylko zyskują czytelników dzięki obecności w usługach Google. Francuzi nie byli jednak odosobnieni. Również wydawcy w Niemczech, Belgii i Brazylii zaczęli występować przeciwko gigantowi. W Belgii zakończyło się to podpisaniem porozumień reklamowych, których wartość nieoficjalnie szacowano na 6 mln dolarów.
Teraz zakończył się także spór we Francji. W piątek 1 lutego Eric Schmidt z Google oraz prezydent Francji François Hollande podpisali porozumienie dotyczące wynagrodzenia wydawców prasy za obecność w wyszukiwarce. Porozumienie to składa się z dwóch głównych elementów.
Warto w tym miejscu przypomnieć pogłoski, o jakich Dziennik Internautów pisał 22 stycznia. Mówiono wówczas, że Google miała zakończyć spory z wydawcami, podpisując z nimi umowy o wartości 50 mln euro. Wydawcy mieli żądać 75-100 mln euro, a rząd miał zepsuć te rozmowy, proponując nowy tech-podatek dla Google.
Teraz można odnieść wrażenie, że pogłoski dotyczyły porozumienia, jakie zostało podpisane w ubiegły piątek. Czyżby wydawcy wynegocjowali 10 mln euro więcej?
Wygląda to wszystko tak, jakby Google płaciła wydawcom okup. W rzeczywistości firma zyskała coś bardzo istotnego. Sprawiła, że odsunięta została groźba opłacania licencji za prawa autorskie.
W obecnej sytuacji firmie Google udaje się utrzymać przekonanie, że nagłówki gazet prezentowane w Google nie wymagają opłat licencyjnych. Gdyby firma choć raz wniosła "opłatę licencyjną" za te nagłówki, ustanowiony byłby niebezpieczny precedens. Można powiedzieć, że Google woli płacić okup za prawa autorskie niż płacić za prawa autorskie.
Przed firmą kolejne batalie. Wydawcy we Francji i Belgii już coś dostali. Lada dzień o pieniądze upomną się wydawcy z Niemiec, którzy żądają opłat nie tylko za fragmenty newsów w wyszukiwarkach, ale za każde komercyjne wykorzystanie e-prasy. Tymczasem w Brazylii wydawcy zaczęli wycofywać swoje treści z Google News, wierząc w to, że w internecie lepiej jest działać bez wsparcia Google.
Czytaj także: Podatek od brutalnych gier? Pomysł godny polityków...
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|