Jeszcze przez długi czas zewnętrzne aplikacje nie będą mogły w Google+ publikować własnych wiadomości - powiedział na SXSW Vic Gundotra, który dowodzi zespołem Google+. Ma to uchronić użytkowników przez zalewem niechcianymi informacjami.
Podczas spotkania na konferencji SXSW szef Google+ przyznał, że jest w pełni odpowiedzialny za brak rozbudowanego API po siedmiu miesiącach od startu witryny. Jak się okazuje, w najbliższym czasie również nie powinniśmy się spodziewać istotnych zmian tej części usługi.
- Twój strumień wiadomości mógłby zostać w łatwy sposób zalany niechcianymi wpisami - tłumaczył Gundotra, który jednak nie wyklucza wprowadzenia tego typu rozwiązań w przyszłości. - Udostępnimy API, gdy będziemy mieli pewność, że nie utrudni to pracy naszym deweloperom.
Gundotra skrytykował przy okazji umieszczanie przez Facebooka reklam w sekcji albumów ze zdjęciami. Warto przy tym zauważyć, że w Google+ na razie nie można odnaleźć żadnych form reklamowych. Bez większego zaskoczenia jako sukces szef społecznościowej usługi firmy Google uznał natomiast większą integrację narzędzia z wyszukiwarką. Tylko niewielka część użytkowników wyłączyła optymalizację wyników w oparciu o działania swoich znajomych - powiedział Gundotra.
Obecnie do Google+ ma się logować ponad 50 milionów użytkowników każdego dnia. Warto zauważyć jednak, że wyszukiwarkowy gigant wlicza w to również odwiedziny witryn "zoptymalizowanych" pod kątem swojej usługi społecznościowej. O ile więc posiadamy konto w Google+, wystarczy codziennie odwiedzać Gmaila czy serwis YouTube, by zostać uznanym za użytkownika aktywnego w społecznościowym świecie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|