Dokładnie jednak z nich wiadomo, którzy Afgańczycy pomagali Amerykanom w czasie trwającej wojny z Talibami. Upublicznienie ich danych może więc przedłużyć konflikt.
Pod koniec lipca br. serwis WikiLeaks opublikował około 75 tysięcy raportów wojskowych z lat 2004-2010, dotyczących toczonej wojny w Afganistanie. Rozpętała się ogromna medialna burza - upublicznione dokumenty zawierają dokładne informacje o liczbie zabitych, rannych i zatrzymanych w konkretnych akcjach. Można w nich także przeczytać opisy zachowań amerykańskich żołnierzy, władz Afganistanu oraz Talibów.
Głos w tej sprawie kilkukrotnie zabierał Robert Gates, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych, mówiąc, że dokumenty, które ujrzały światło dzienne nie zawierały żadnych istotnych danych wywiadowczych. Ujawnienie raportów nie zwiększyło bezpośrednio zagrożenia dla amerykańskich wojskowych, jednak w niebezpieczeństwie mogli się znaleźć pomagający Amerykanom Afgańczycy.
Tak wynika z listu, jaki Gates wysłał 16 sierpnia do Carla Levina, przewodniczącego senackiej komisji sił zbrojnych. W liście podkreślono, że opublikowane dokumenty zawierały dane osobowe Afgańczyków niosących pomoc w walce z Talibami - informuje New York Times. Pomoc z ich strony jest dla amerykańskiej armii bezcenna, ujawnienie ich personaliów może więc przedłużyć trwający konflikt.
Gates zapewnił, że Pentagon podejmie wszelkie możliwe kroki, by zmniejszyć ryzyko ujawnienia kolejnych tego typu informacji. Przypomnijmy, że WikiLeaks planuje także upublicznić ostatnią partię 15 tysięcy raportów dotyczących wojny w Afganistanie, w kolejce czekają także dokumenty opisujące wojnę w Iraku.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|