Francuski wywiad (DGSE) śledzi dane o połączeniach telekomunikacyjnych i ustala na tej podstawie połączenia miedzy ludźmi. Może się to odbywać poza prawem, bez żadnej kontroli, na ogromną skalę - donosi francuski Le Monde.
reklama
Dziennik Internautów zauważał już, że ujawnienie danych na temat amerykańskiego programu PRISM może zachęcać kolejne media do publikowania tajnych dokumentów, które w różny sposób trafią w ich ręce. Po prostu historia PRISM czyni inne takie doniesienia bardziej prawdopodobnymi.
Wczoraj Le Monde podał informacje o francuskim, nielegalnym programie inwigilacji, który ma być realizowany przez agencję DGSE (tj. Dyrekcję Generalną Bezpieczeństwa Zewnętrznego). Zdaniem francuskiej gazety informacje na ten temat da się znaleźć w dokumentach parlamentarnych (zob. Le Monde, Révélations sur le Big Brother français).
Gazety ochrzciły już francuski program mianem "francuskiego PRISM", ale nie jest to do końca trafne określenie. Le Monde przyznaje bowiem, że DGSE nie przechwytuje treści rozmów, ale zbiera informacje na temat tego, kto, kiedy i gdzie kontaktuje się z innymi ludźmi za pomocą telefonów, faksów, komunikatorów internetowych itd.
Agent bezpieczeństwa i Paryż w tle - fot. Shutterstock.com
Zebrane przez DGSE informacje są rzekomo przetwarzane przez superkomputer zlokalizowany w siedzibie tej organizacji, aby tworzyć mapy połączeń między ludźmi. Takie działanie, gdyby faktycznie było prowadzone, odbywałoby się poza prawem. Prawo pozwala bowiem na uzyskiwanie informacji na temat konkretnych osób w związku ze śledztwami, ale nie na ciągłe szpiegowanie wszystkich. Poza tym taki program inwigilacji byłby pozbawiony nadzoru.
Niektóre media piszą teraz, że doniesienia Le Monde mogą tłumaczyć zachowanie francuskiego prezydenta François Hollande'a. Był on krytyczny wobec wielu działań USA, ale nie wykazał się szczególną aktywnością, gdy pojawiły się doniesienia o PRISM. Sugerowano, że władzom Francji nie jest na rękę demonizowanie takich programów, albo... wiedziały one już wcześniej o PRISM, ewentualnie robiły coś podobnego.
We Francji rozpęta się teraz dyskusja, będą oświadczenia, zapewne kolejne doniesienia o inwigilacji itd. To dopiero początek. My możemy jedynie pytać, na ile te doniesienia są prawdziwe i czy coś podobnego ma miejsce w Polsce.
Pamiętajmy przy tym, że Polska jest krajem, gdzie dochodziło do bezprawnego zaglądania w billingi dziennikarzy i zdarzyło się nawet, że prokurator działając w sposób nieuprawniony żądał treści SMS-ów. To jeszcze nie jest PRISM ani tajny rządowy program wykorzystujący tajemniczy superkomputer. Pokazuje to jednak, że pokusa do sięgania po nasze dane może być dla władz silniejsza niż zapory stawiane przez prawo.
Czytaj: Obama się tłumaczy: Przecież wy też szpiegujecie! Wszyscy szpiegują!
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Ekran dotykowy, na którym czujesz ciężar i opór - pomysł Microsoftu - wideo
|
|
|
|
|
|