Ekran wyboru przeglądarki w Windowsie wciąż ma duże znaczenie, a Microsoft nie dostarczył go wszystkim użytkownikom w roku 2011. W tej sprawie toczy się już postępowanie, a Mozilla może je wspomóc ciekawymi informacjami.
Dokładnie tydzień temu Dziennik Internautów donosił, że Komisja Europejska wysłała do Microsoftu oficjalne zawiadomienie o zastrzeżeniach w związku z naruszeniem porozumienia z 2009 roku, które dotyczyło rynku przeglądarek internetowych.
Czytaj: Microsoft naraził się Brukseli za przeglądarki, ale nie na tabletach
W porozumieniu z 2009 roku Microsoft zobowiązał się do wyświetlania użytkownikom Windowsa ekranu wyboru przeglądarek, aż do 2014 roku.
Niestety, jak ustaliła Komisja Europejska, Microsoft nie dostarczył ekranu wyboru przeglądarek z oprogramowaniem Windows 7 Service Pack 1, które zostało wydane w lutym 2011 roku. Od tego czasu wielu użytkowników Windowsa nie zobaczyło ekranu wyboru przeglądarek. Firma Microsoft mimo wszystko wykazała w sprawozdaniu dla Komisji, że spełniła swoje zobowiązania. Dlatego Komisja wszczęła postępowanie w sprawie naruszenia.
W roku 2009 ekran wyboru przeglądarek był czymś przełomowym, co mogło złamać niewyobrażalnie mocny monopol przeglądarki Internet Explorer. Dziś ten ekran może wydawać się mniej istotny, ale tak nie jest. O jego znaczeniu wspomniał na swoim blogu Harvey Anderson odpowiedzialny w Mozilli za kwestie prawne.
Anderson przedstawił m.in. poniższy wykres, który ilustruje spadek liczby pobrań Firefoksa w okresie od lutego 2011 do lipca 2012.
Na wykresie spadek po lutym 2011 jest bardzo widoczny. Ogółem był to spadek o ok. 63%, a po rozwiązaniu problemu wzrost liczby pobrań skoczył o 150%. W sumie Mozilla mogła stracić od 6 do 9 mln pobrań Firefoksa.
Oczywiście ekran wyboru nie polecał tylko Firefoksa, zatem stracić musieli też inni dostawcy przeglądarek.
- Po wzięciu pod uwagę całego wpływu na wszystkich dostawców przeglądarek wydaje się, że ta usterka techniczna zmniejszyła pobrania i umniejszyła efektywność rozwiązania zawartego w zobowiązaniach (Microsoftu) z 2009 roku - uważa Harvey Anderson i chyba trudno się z nim nie zgodzić.
Tymczasem Zack Whittaker w serwisie ZDNet zwrócił uwagę na to, że "usterka" Microsoftu musiała doprowadzić do spadku nie tylko liczby pobrań Firefoksa, ale także przychodów Fundacji Mozilla.
Powszechnie wiadomo, że jednym ze źródeł przychodów Mozilli jest umowa z Google, w ramach której wyszukiwarka Google jest polecana jako podstawowa wyszukiwarka w przeglądarce. Ta umowa wiąże przychody Mozilli z popularnością Firefoksa, zatem liczba pobrań ma znaczenie.
Whittaker sugeruje, że Mozilla mogłaby pozwać Microsoft za utracone przychody. Jest to raczej mało prawdopodobne, bo nikt z Mozilli o czymś podobnym nie mówi, a poza tym Mozilla nie należy do organizacji lubiących ciąganie się po sądach. To po prostu nie odpowiada filozofii tej organizacji, która woli skupić się na tworzeniu przeglądarki i konkurencji rynkowej.
Niemniej Andersonowi udało się wykazać, że "usterka" techniczna mogła bardzo pomóc Microsoftowi w powstrzymaniu konkurencji. Komisja Europejska z pewnością weźmie to pod uwagę w ramach swojego postępowania.
Czytaj: Częste aktualizacje popsuły Firefoksa? Mozilla powinna dawać stabilność?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|