Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Facebook wydał Slingshot - klona Snapchata z ważnym dodatkiem

18-06-2014, 08:43

Slingshot to klon Snapchata od Facebooka, ale do tego klona dołożono jedną nową cechę. To wiele zmienia i może być powodem sukcesu lub porażki.

robot sprzątający

reklama


Od dawna mówi się, że jednym z poważniejszych konkurentów Facebooka jest Snapchat. To prawda, że Snapchat nie ma jeszcze takiej rzeszy użytkowników i nie ma tak mocnego modelu biznesowego. Snapchat potrafi jednak przyciągnąć do siebie młodzież, a Facebook traci najmłodszych użytkowników. 

W listopadzie ubiegłego roku mówiono, że Facebook chciał przejąć Snapchata za 3 mld dolarów, natomiast w ubiegłym miesiącu pojawiły się pogłoski o tym, że Facebook stworzy konkurenta dla Snapchata.

Slingshot - więcej niż klon Snapchata

Wczoraj facebookowy klon zostały przedstawiony i zgodnie z pogłoskami nosi nazwę Slingshot. Podobnie jak Snapchat służy on do udostępniania fotografii i krótkich filmów. Te fotografie są "ulotne", tzn. znikają po obejrzeniu, no i można dodawać do nich rysunki lub napisy.

Jest jedna istotna różnica między Snapchatem a Slingshotem - znajomi nie mogą zobaczyć Twojego zdjęcia, dopóki nie odpowiedzą Ci własnym. Trzeba zatem "zapłacić" za posta jakimś własnym materiałem.

Wprowadzenie mechanizmu "pay to play" może być główną zaletą albo zgubą Slingshota. Z jednej strony rozwiązuje on problem jednostronnego udostępniania, zachęca do ciągłej zabawy. Z drugiej strony można poczuć frustrację, gdy dostajesz powiadomienie o zdjęciu znajomej lub znajomego i nie możesz od razu go zobaczyć.

zdjęcie

Slingshot umożliwia wysłanie wiadomości do wielu osób naraz, ale to oznacza, że możesz otrzymać wiele odpowiedzi. Każda odpowiedź może nakłaniać do kolejnej aktywności, a więc intensywne korzystanie z tej usługi może być bardzo czasochłonne. To nie może być aplikacja "komunikacyjna", ale raczej rozrywkowa. Użytkownicy zapewne nauczą się ignorować liczne powiadomienia o nowościach znajomych i będą tylko w dogodnym momencie odpowiadać na wybrane wiadomości.

Niezależnie od różnic między Snapchatem a Slingshotem można chyba powiedzieć, że idea internetu zmazywalnego zaczyna rozszerzać swój zasięg.

Slingshot vs prywatność

Prywatność? Na stronie Slingshota dano jasno do zrozumienia, że jest to usługa Facebooka i społecznościowy gigant będzie zbierał informacje o tym, kto z tej nowej usługi korzysta. To dość oczywiste.

Rejestracja w usłudze Slingshot wymaga podania numeru telefonu. Aplikacja będzie okresowo uzyskiwała dostęp do kontaktów w telefonie, aby szukać numerów innych użytkowników. Można też dodawać znajomych z Facebooka do listy osób, którym wysyła się treści przez Slingshota.

Serwis udostępnia dane o lokalizacji użytkowników, tzn. ludzie oglądający wiadomości danego użytkownika zobaczą informację o miejscu zrobienia zdjęcia. Można to zmienić w ustawieniach telefonu.

Sonda
Sądzisz, że będziesz korzystał ze Slingshot?
  • tak
  • nie
  • trudno powiedzieć
wyniki  komentarze

Jeśli chodzi o same zdjęcia, znikają one po obejrzeniu lub odrzuceniu. Ponadto wszelkie zdjęcia będą znikać po 30 dniach od wysłania, nawet jeśli nie były obejrzane lub zostały odblokowane i zaznaczone do obejrzenia na później. Zdjęcia powinny być usuwane z serwerów Facebooka.

Pewien problem z prywatnością dostrzegła Bianca Bosker z The Huffington Post. Slingshot nie ostrzega ludzi przed tym, że ktoś robi zrzut zdjęcia.

Aplikacja została wydana dla użytkowników z USA na iPhone'a (iOS7) oraz Androida (Jelly Bean i KitKat). Można ją pobrać ze strony sling.me/download. Poniżej film z The Verge, który chyba najlepiej prezentuje nową usługę.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:







fot. Freepik



fot. Freepik



fot. Freepik