Świadkowie pobicia we Wrocławiu mieli problem z wezwaniem policji. Numer 112 nie działał jak należy, a na numerze 997 nikt nie odpowiadał - tak sytuację opisał nasz Czytelnik. Przedstawiciele policji twierdzą, że wiedzą o sprawie i zareagowali jak należy, ale przyznają też, że system kolejkowania połączeń może dawać mylne wrażenie, iż nikt na policji nie odbiera telefonu.
reklama
W ubiegły piątek Dziennik Internautów otrzymał od Czytelnika list, który opisuje dość dramatyczną sytuację.
Późną porą (chwila po północy), 09.05.2013. Czekam na swój autobus przy ul. Nowowiejskiej we Wrocławiu, a tu nagle jakiś facet w wieku 25-30 lat zaczyna prosić, by ktoś wezwał policję. Zaraz za nim doganiają go dwaj goście "spod ciemnej gwiazdy", okładając ciosami w każdy możliwy sposób. Facet oblany krwią, ledwo trzyma się na nogach. Widać, że jeśli ktoś nie zainterweniuje, zaraz skończy się to tragedią..
W jednej chwili 4 osoby próbują wezwać policję. Przez 112, przez 997. Pod 112 jesteśmy kierowani na 997, pod 997 jest informacja o oczekiwaniu na dyspozytora. Komunikat trwa dobre 20 minut, wielokrotne próby połączenia zdały się na nic.
Pojawił się nasz autobus, poszkodowany wdarł się z nami do pojazdu, a chwilę przed zamknięciem drzwi agresorzy ponownie wydarli go na zewnątrz.. pojechaliśmy.
Dziennik Internautów od dawna śledzi temat, jakim jest numer 112. Poza tym opisana sytuacja jest na tyle poważna, że nie oglądając się na zgodność z tematyką naszego serwisu, postanowiliśmy poruszyć temat.
Czytelnik w swoim liście zauważa, że numer 112 nadal nie działa jak należy. Nadal bowiem zdarza się, że dzwoniąc pod ten numer, dostajesz instrukcję zadzwonienia pod inny. W ten sposób cała idea "jednego numeru alarmowego" po prostu jest martwa.
Oczywiście ten problem znany jest nie od dziś. Dodam, że osobiście miałem okazję dzwonić na numer 112 w listopadzie ubiegłego roku z podobnym efektem. Dodzwoniwszy się pod 112, usłyszałem, że muszę zadzwonić osobno na dwa inne numery alarmowe, bo sprawa wymagała wezwania pogotowia i policji zarazem.
Numer 112 to jeden problem, ale co z reakcją policji w tej konkretnej sprawie? Dlaczego tak długo nie udało się wezwać pomocy? To pytanie skierowaliśmy do dolnośląskiej policji. Odpowiedział nam rzecznik KWP we Wrocławiu asp. Paweł Petrykowski.
W odpowiedzi na pytania informuję, że w podanym okresie na stanowiskach numeru alarmowego 997 służbę pełniło 6 funkcjonariuszy, którzy w tym czasie przeprowadzili blisko 60 rozmów z osobami dzwoniącymi. Każde z takich połączeń w zależność od okoliczności zgłaszanego zdarzenia trwa średnio od kilku do nawet kilkunastu minut. Około 20 minut po północy policjanci rozmawiali także z pokrzywdzonym w opisywanej sprawie. W ciągu kilku kolejnych minut funkcjonariusze już dotarli do niego.
(...)
Należy pamiętać, że system zgłoszeniowy funkcjonuje w ten sposób, że w przypadku gdy na wszystkich stanowiskach prowadzone są aktualnie rozmowy, każda następna osoba dzwoniąca jest umiejscawiana w systemie jako osoba oczekująca, a w słuchawce słychać komunikat w sprawie oczekiwania na połączenie z operatorem. System nie informuje, że obecnie wszystkie stanowiska są zajęte, co może sprawiać mylne wrażenie, że nikt nie odbiera telefonu.
Przypominamy również, że po nawiązaniu połączenia i oczekiwaniu na przyjęcie zgłoszenia nie należy się rozłączać, gdyż wtedy system automatycznie po ponownym połączeniu się przesuwa taką osobę na ostatnie miejsce listy oczekujących.
Choć policja nie zignorowała opisanej przez Czytelnika sprawy, to nawet jej przedstawiciel musiał przyznać, że osoby dzwoniące na numery alarmowe mogą odnosić "mylne wrażenia", że nikt nie odbiera. To oczywiście może spowodować rozłączenie się, a przez to osunięcie się w kolejce oczekujących na połączenie.
Teraz, gdy przeczytaliście o tym w DI, być może unikniecie tego problemu. Nie można jednak powiedzieć, że wszystko przebiega jak należy. Człowiek sięgający po telefon, by wezwać pomoc, często jest zestresowany. Do tego stresu dochodzi frustracja spowodowana niedziałającym jak należy numerem 112 oraz mylącymi komunikatami pod numerem 997.
Trudno oczywiście powiedzieć, jak często ludzie mają problemy w podobnych sytuacjach. Opisanie jednego przypadku to za mało, aby wyciągać wnioski w skali krajowej. Wiemy jednak z doświadczenia, że opisanie takiej jednorazowej sytuacji może wywołać napływ informacji od innych ludzi, którzy znaleźli się w podobnych kłopotach. Liczymy na listy i komentarze od Was.
Czytaj także: System eCall obowiązkowo w autach - jest poparcie Parlamentu Europejskiego
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|