Czy właściciel łącza może odpowiedzieć za to, że inna osoba pobrała film lub piosenkę przez to łącze, naruszając prawa autorskie? Ludzie zarabiający na spieniężaniu piractwa promują pogląd, że to możliwe. Niezależni prawnicy mają co do tego wątpliwości.
reklama
Do wielu ludzi zaczyna docierać, że internauci, którzy otrzymują pisma z wezwaniem do zapłaty za rzekome piractwo, wcale nie muszą być sprawcami naruszeń. Może się zdarzyć, że sąsiad skorzysta z czyjegoś łącza przez niezabezpieczone Wi-Fi. Może się też zdarzyć, że jakiś członek rodziny pobierze film bez wiedzy rodziców lub babci, która jest abonentem. Najogólniej rzecz ujmując, abonent przypisany do łącza nie musi być sprawcą naruszenia, ale to właśnie on może otrzymać wezwanie do zapłaty za rzekome piractwo od kancelarii prawnych zajmujących się tzw. copyright trollingiem.
Trzeba powiedzieć wprost, że prawnicy i różne firmy "antypirackie" mogą krzywdzić osoby niewinne. Oczywiście ci prawnicy i te firmy starają się jakoś uzasadnić swoje działania i jednocześnie wybielić się. Z tego powodu starają się promować pogląd, że właściciel łącza jest zawsze odpowiedzialny za naruszenia, których za pośrednictwem łącza dokonano.
Taki pogląd promowała m.in. kancelaria BGST, która zajmowała się naruszeniami praw do filmów z Jaredem Leto i Stevenem Seagalem. W wypowiedzi dla Gazety Wyborczej przedstawiciel kancelarii Paweł Borek mówił: "nie ma znaczenia, kto udostępniał, bo domagamy się odszkodowania od właściciela routera, który nie zabezpieczył go właściwie przed dostępem przez osoby niepowołane".
Z tym samym poglądem zetknąłem się ostatnio w rozmowie z pracownikiem firmy Logistep, która zajmuje się namierzaniem rzekomych piratów. Ten człowiek przekonywał mnie do idei odpowiedzialności właściciela łącza i powoływał się nawet na wyrok niemieckiego sądu najwyższego (BGH). To ciekawe, ale taki wyrok nie ma dużego znaczenia dla Polaków. Warto zresztą zauważyć, że w Finlandii zapadł wyrok całkiem inny, zdejmujący odpowiedzialność z posiadaczki routera.
Oczywiście rozumiem, dlaczego ludzie biznesu antypirackiego promują pogląd o odpowiedzialności właściciela łącza. Jest to dla nich wygodne, bo uzasadnia nawet roszczenia wobec osoby niewinnej. Pytanie tylko, czy na gruncie polskiego prawa ta idea się obroni? Czy w Polsce właściciel łącza może odpowiedzieć za cudze naruszenia? Spytałem o to niezależnie dwóch różnych prawników i chciałem wam przedstawić ich opinie.
Pierwszym przepytanym prawnikiem był Olgierd Rudak, który prowadzi Czasopismo Lege Artis. Zauważył on, że tę kwestię odpowiedzialności za łącze należy rozpatrzeć od strony prawa karnego i cywilnego.
Podstawowa zasada prawa karnego mówi, że można odpowiadać tylko za czyn, który jest ustawowo zakazany. Zatem abonenci, którzy nie zabezpieczyli dostatecznie dostępu do swojego łącza, mogliby ponieść za to konsekwencje karne wyłącznie w przypadku istnienia takiego przepisu. Mnie taka norma nie jest znana: moim zdaniem nie ma przepisu, który nakładałby na właściciela routera stosowanie haseł o odpowiedniej sile lub zakazywał korzystania z "otwartych" hot-spotów. Nie da się także mówić o ewentualnej odpowiedzialności na zasadzie pomocnictwa, ponieważ ta konstrukcja wymaga działania z zamiarem popełnienia przestępstwa przez sprawcę lub też chociaż ułatwienia popełnienia wbrew "szczególnemu prawnemu obowiązkowi".
Nieco inaczej sytuacja wygląda w odniesieniu do odpowiedzialności cywilnej (odszkodowawczej), która nie wymaga istnienia aż tak ścisłych konstrukcji prawnych. W takim przypadku do nałożenia obowiązku naprawienia szkody jest wystarczające - ale i konieczne - powiązanie wyrządzonej szkody z winą sprawcy. Odnoszę wrażenie, że w przypadku abonenta usługi telekomunikacyjnej samo przyjęcie naruszenia rzekomej powinności "lepszego zabezpieczenia" dostępu do sieci to zdecydowanie zbyt mało.
Oczywiście także w przypadku odpowiedzialności cywilnej istnieje możliwość poniesienia odpowiedzialności przez osobę, która pośrednio brała udział w wyrządzeniu szkody - tj. przez podżegacza, pomocnika lub osobę, która świadomie skorzystała z wyrządzonej szkody (art. 422 kodeksu cywilnego) - jednak za każdym razem brak dostatecznej pieczy nad łączem to stanowczo za mało.
Drugim przepytanym prawnikiem był Grzegorz Leśniewski z kancelarii Olesiński & Wspólnicy, współautor blog.e-prawnik.pl. Poniżej jego opinia.
Teoretycznie można wyobrazić sobie sytuacje, w których posiadacz łącza internetowego odpowie za naruszenie prawa przez inną osobę, z wykorzystaniem jego dostępu do internetu, ale są to raczej wyjątki od reguły. Co do zasady nie mamy prawnego obowiązku zabezpieczania posiadanego przez nas łącza, zwykle nie jesteśmy też uprawnieni do stałego monitorowania sposobu jego wykorzystywania przez innych domowników czy użytkowników – naruszylibyśmy ich prywatność.
Myśląc o odpowiedzialności, patrzymy na nią z perspektywy przepisów karnych oraz prawa cywilnego. Generalnie w Polsce, aby określona osoba poniosła odpowiedzialność karną, musimy ustalić jej "winę", czyli - w uproszczeniu - "odpowiedzialność" za popełnione przestępstwo (nie należy mylić z umyślnością-nieumyślnością). Przykładowo więc, jeżeli ktoś posiada niezabezpieczone łącze internetowe i wie/domyśla się, że sąsiad z wykorzystaniem tego łącza regularnie rozpowszechnia nielegalne oprogramowanie, może spotkać się z zarzutami np. o pomocnictwo w popełnieniu przestępstwa.
Na gruncie prawa cywilnego "wina" nie zawsze jest koniecznym warunkiem czyjejś odpowiedzialności. Pokazuje to chociażby znany wszystkim przykład osoby bezpośrednio naruszającej prawa autorskie i jej potencjalny obowiązek do zapłaty podmiotowi uprawnionemu sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności stosownego wynagrodzenia (nawet w przypadku działania niezawinionego).
Trudno jednak argumentować, że samo bycie właścicielem łącza, przez które ktoś inny przesyła bezprawne treści, jest równoznaczne z naruszaniem prawa autorskiego. Zasadniczo więc osoba, której rola była ograniczona wyłącznie do posiadania łącza internetowego, powinna ponosić odpowiedzialność, tylko jeżeli uda się wykazać jej winę za powstałą szkodę (odpowiedzialność deliktowa). Wyjątkiem może być sytuacja, gdy np. naruszającym czyjeś prawa autorskie przez internet będzie dziecko mające mniej niż 13 lat, a właściciel łącza jest rodzicem. W takim przypadku rodzic/opiekun może odpowiadać za tzw. winę w nadzorze i aby uniknąć konieczności zapłaty odszkodowania będzie musiał wykazać, że starannie wykonywał swoje obowiązki w tym zakresie (albo że szkoda powstałaby także gdyby je wykonywał starannie). Oczywiście współcześnie, w praktyce, trudno wymagać od rodzica, aby bez przerwy kontrolował sposób korzystania dziecka z komputera.
Podsumowując, faktyczne pociągnięcie właściciela łącza internetowego, za pomocą którego naruszono prawo, do odpowiedzialności karnej lub cywilnej zwykle nie jest oczywiste i nie powinno następować automatycznie. Zwykle konieczne będzie ustalenie, kto rzeczywiście dokonał określonego naruszenia prawa i jaka była w tym ewentualna rola właściciela łącza. Niemniej jednak, sam proces "ustalania" roli właściciela może być uciążliwy, zwłaszcza w przypadku podejrzenia popełnienia przestępstwa (np. konieczność przeprowadzenia takich czynności, jak zajęcie komputera, przeszukanie), więc warto zarządzać swoim dostępem do sieci w sposób odpowiedzialny.
Warto zwrócić uwagę na punkty wspólne obu przedstawionych opinii. Obaj prawnicy zauważyli, że samo niezabezpieczenie łącza nie może być uznane za przestępstwo i nie istnieje jakiś prawny obowiązek zabezpieczenia łącza. Nie można też automatycznie zakładać, że niezabezpieczenie łącza było działaniem na czyjąś szkodę.
Oczywiście trzeba mieć na uwadze, że w przyszłości prawnicy-antypiraci będą dążyli do przekonywania sądów, że właściciel łącza musi odpowiedzieć. Takie sprawy obserwowaliśmy za granicą, a prędzej czy później będziemy to mieli w Polsce.
Uwaga: Są też orzeczenia Sądu Najwyższego (polskiego) o odpowiedzialności za udostępnienie komputera lub łącza. Więcej na ten temat w tekście pt. Odpowiedzialność za udostępnienie łącza w Polsce - orzeczenia Sądu Najwyższego
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|