Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Czy parodia wprowadza w błąd co do pochodzenia produktu? Spór o zmiksowanie Dr. Seussa i Star Treka - AWI

16-11-2016, 12:06

Nawiązanie do określonego dzieła jest istotą parodii. Niestety w dzisiejszym świecie prawnicy przekonują sądy, że każde nawiązanie wprowadza w błąd co do pochodzenia dzieła. Problem ujawnił się przy bardzo ciekawym sporze dotyczącym komiksu.

robot sprzątający

reklama


To kolejny tekst z cyklu Absurdy własności intelektualnej (AWI). 
* * *

Jak bardzo parodia lub pastisz może zbliżyć się do oryginalnego dzieła bez naruszania praw autorskich? Odpowiedź nie jest łatwa, ale sądy od czasu do czasu są stawiane przed takim problemem. Najnowszym przykładem sporu o parodię jest sprawa wytoczona przez Dr. Seuss Enterprises firmie ComicMix - wydawcy komiksu pt. Oh, The Places You'll Boldly Go! 

Polakom marka "Dr. Seuss" niewiele mówi. Wyjaśnijmy zatem, że Dr. Seuss (a właściwie Theodor Seuss Geisel) był kultowym amerykańskim autorem ilustrowanych książek dla dzieci. W Polsce dość znane były filmy na podstawie jego opowiadań - Lorax oraz Horton słyszy Ktosia. 

Spór o mieszankę kultowych dzieł

Firma ComicMix postanowiła stworzyć remiks książek Dr. Seussa dodając do niego elementy Star Treka. Właśnie w ten sposób powstało Oh, The Places You'll Boldly Go! Pomysł pomieszania dwóch kultowych dzieł bardzo spodobał się internautom. Poprzez kampanię na Kickstarterze twórcy parodii zebrali dziesiątki tysięcy dolarów. 

Już w czasie prowadzenia zbiórki twórcy spodziewali się pozwu. W opisie kampanii na Kickstarterze napisano, że "jest trochę ludzi, którzy wierzą, że to może być naruszenie ich praw własności intelektualnej". Sama firma ComicMix była przekonana, że jej parodia mieści się w granicach dozwolonego użytku. 

Pytanie, czy sąd z Kalifornii będzie podobnego zdania? Wpłynął już do niego pozew od Dr. Seuss Enterprises przeciwko ComicMix. Można też zauważyć, że strona kampanii na Kickstarterze jest zablokowana z powodu sporu o prawa autorskie. W samym pozwie przytoczono przykłady rysunków Dr. Seussa oraz rysunków z dzieła rzekomo naruszającego prawa autorskie. Podobieństwo jest widoczne, ale z drugiej strony czy nie o to chodzi w parodii?

Dr Seuss

Dr Seuss vs ComixMix

Powodowie żądają odszkodowań liczonych zgodnie z surowym prawem amerykańskim - 150 tys. za każde naruszające dzieło. Dodatkowo powodowie chcą pieniędzy, które zarobiono na parodii. 

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że oto mamy zwykły spór o dwa podobne dzieła. Jeśli jednak głębiej się nad tym zastanowić, roszczenia pozywających są nieco absurdalne, albo przynajmniej absurdalnie uzasadniane. 

Bo parodia dezorientuje co do marki!

W pozwie czytamy, że pozwani celowo wykorzystali znaki Dr. Seussa i celowo...

...wytworzyli dezorientację w umysłach odpowiedniej publiczności co do pochodzenia dzieł naruszających i/lub oszukali publiczność co do zgody Dr. Seussa lub licencjonowania dzieła naruszającego.

I właśnie tutaj dochodzimy do Absurdu Własności Intelektualnej. Można się zgodzić z tym, że obydwa dzieła są bardzo podobne. Trudno natomiast uwierzyć, że ludzie zostali wprowadzeni w błąd co do pochodzenia dzieł lub ich autoryzowania przez firmę Dr. Seuss Enterprises. Twórcy rzekomo naruszającego komiksu połączyli dwa kultowe dzieła - książeczki dziecięce i serial science-fiction. Jeśli widzisz kapitana Spocka w książeczce narysowanej w stylu Dr. Seussa to czy naprawdę uwierzysz, że to oryginalna treść Dr. Seussa? 

Spróbujmy to przetłumaczyć na polski przekaz kulturowy. Załóżmy, że ktoś wydaje komiks łączący Koziołka Matołka z MacGyverem*. Pomysł całkiem niezły. Koziołek-Polak-kombinator rozwala mafię chińską i powstrzymuje szalonego naukowca przed wywołaniem masowej zagłady. Czy gdyby ktoś wydał coś takiego, to uwierzyłbyś iż jest to oryginalna historia Kornela Makuszyńskiego z oryginalnymi obrazkami  Mariana Walentynowicza? Chyba nie.

Czy kupiłbyś Koziołka MacGyvera tylko dlatego, że miałbyś fałszywe przekonanie o autoryzowaniu historii przez firmę reprezentującą dawnych autorów Koziołka Matołka? Chyba nie. 

Argument typu "bo konsument jest głupi"

Absurd tkwiący w tym pozwie jest podobny do sporu o użycie słowa "dzięki". Wszystko opiera się na założeniu, że konsument jest idiotą nie rozumiejącym podstawowych rzeczy i kierującym się wyłącznie przekonaniami o powiązaniu produktu z daną marką. 

Swoją drogą warto przypomnieć, że w UE mieliśmy ciekawy spór o bardzo rysunki, z których jeden był parodią drugiego. Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że jeżeli parodia ma przekaz dyskryminujący, to posiadacz praw do oryginalnego dzieła może żądać, aby utwór nie był kojarzony z takim przekazem. W tym przypadku jednak Trybunał nie zastanawiał się nad zakresem dozwolonego użytku. Chodziło raczej o to, czy twórca ma prawo sprzeciwić się parodiom niosącym negatywny przekaz. 

--

* - Jeśli jesteś rysownikiem i chcesz wykorzystać pomysł na Koziołka MacGyvera to śmiało. Nie pozwę Cię. Nie gwarantuję natomiast, że ktoś inny tego nie zrobi ;-).

Czytaj: Więcej o prawach autorskich w Dzienniku Internautów


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:





fot. Freepik



fot. Freepik



fot. Freepik