Megaupload zostało zamknięte na prośbę Hollywoodu w zamian za kręcenie Hobbita w Nowej Zelandii - taką tezę przedstawił Kim Dotcom w wywiadzie dla ABC. Nawet jeśli to tylko luźna teoria, trudno się nad nią nie zastanowić.
reklama
Trudno nie odnieść wrażenia, że zamknięcie Megaupload i nalot na willę Kima Dotcoma były pochopnymi działaniami. Jest to oczywiste szczególnie teraz, gdy minął ponad rok od nalotu, a ciągle nie doszło do ekstradycji Dotcoma. Co więcej, ta ekstradycja może się opóźnić nawet do przyszłego roku.
Kim Dotcom już wcześniej twierdził, że Megaupload mogło być zamknięte na specjalną prośbę wiceprezydenta USA. Wczoraj natomiast w wywiadzie dla ABC Dotcom przedstawił teorię jeszcze ciekawszą. Jego zdaniem przedstawiciele wytwórni Warner Bros negocjowali z premierem Nowej Zelandii kwestię kręcenia filmu Hobbit w tym kraju. Przy tej okazji mieli oni zażądać zamknięcia Megaupload i dostali ten serwis "na srebrnej tacy".
Dotcom nie ujawnił, skąd to wie, ale zasugerował, że może to zrobić przed sądem. Zauważył też, że premier Nowej Zelandii John Key jest także ministrem ds. turystyki, a film Hobbit ma znaczenie dla promocji kraju (zob. ABC, Extended interview with Kim Dotcom, the internet's most wanted man).
Zastanówmy się teraz, na ile ta historia jest prawdopodobna. Trzeba mieć na uwadze, że Kim Dotcom to rodzaj celebryty, który potrafi świetnie manipulować plotkami na swój temat i nie zawsze był wiarygodny. Ponadto Peter Jackson, reżyser filmu Hobbit, jest Nowozelandczykiem i wcześniej w Nowej Zelandii kręcił Władcę Pierścieni, a wszystkie te filmy są robione w tej samej scenerii. Czy w tej sytuacji Megaupload mogło mieć jakieś znaczenie?
Z drugiej strony nie możemy absolutnie wykluczyć teorii Dotcoma. Przedstawiciele Warnera, nawet zakładając kręcenie filmu w Nowej Zelandii, mogli próbować swojej siły negocjacyjnej, aby wpłynąć na decyzje nowozelandzkich polityków.
Kim Dotcom w wywiadzie dla ABC zauważył, że przecież Megaupload nie jest winne problemowi piractwa. W połączeniu z nadużyciami ujawnionymi przy tej sprawie trudno nie mieć wrażenia, że władzom zależało na zamknięciu Megaupload, nawet jeśli nie było ku temu mocnych podstaw.
Kolejną rzeczą, która czyni oskarżenia Dotcoma bardziej prawdopodobnymi, jest to, że przemysł rozrywkowy od dawna jest blisko z władzami i w przeszłości nawet naciski dyplomatyczne były uruchamiane na jego życzenie. Potwierdziły to m.in. wycieki Wikileaks.
W Polsce również obserwujemy takie zjawisko, jak choćby przyznawanie Złotych Blach policjantom za akcje antypirackie, a niedawno miała swój finał groteskowa sprawa Napisy.org. W takich warunkach mamy wiele powodów, aby wierzyć w domysły Kima Dotcoma. Politykom może się nie podobać, że opinia publiczna postrzega ich jak służących przemysłu rozrywkowego, ale na ten wizerunek pracowali oni latami.
Czytaj: Złote Blachy: Policja "ponadprzeciętnie zaangażowana" w walkę z piractwem
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|