Cyfrowe zabezpieczenia nie wystarczą
Pojęcie "kradzież danych" coraz częściej kojarzy się z cyberprzestępczością, warto jednak pamiętać, że zdarza się i w świecie realnym. Niedawno mogli się o tym przekonać pracownicy firmy Fidelity Investments, której w zeszłym tygodniu skradziony został laptop zawierający dane blisko 200 tys. pracowników innej firmy - HP. Jak się okazuje, podobnych przypadków jest znacznie więcej.
reklama
Skradziony komputer należał do firmy Fidelity Investments, która świadczy usługi na rzecz HP. Zawierał informacje dotyczące zarówno obecnych jak i byłych pracowników tzn. imiona, nazwiska, daty urodzenia, numery ubezpieczeń społecznych i inne informacje związane z zatrudnieniem. Na szczęście na dysku nie było informacji pozwalających na logowanie się do usług Fidelity.
Jak podaje serwis ZDNet nie jest to przypadek odosobniony. Szacuje się, ze w ciągu ostatnich 13 miesięcy ponad 53 miliony zapisów z danymi osobowymi mogło trafić w niepowołane ręce. Przykładowo w zeszłym miesiącu niezależny rewident księgowy obsługujący McAfee stracił płytę CD z danymi dotyczącymi tysięcy pracowników.
Jeszcze bardziej niepokojąca była wpadka CitiFinancial, który w czerwcu musiał się przyznać do utraty kilku taśm z informacjami dotyczącymi 3,9 milionów konsumentów. W lutym swoje taśmy zgubił także Bank of America. Były na nich szczegółowe dane na temat finansów pracowników amerykańskiego rządu.
Nie wiadomo, czy złodzieje którzy ukradli laptopa z danymi HP nastawieni byli na pozyskanie danych, czy po prostu zależało im na sprzęcie. Osoby prowadzące śledztwo optymistycznie zakładają raczej tę drugą możliwość.
Mimo wszystko, cała sprawa powinna zwrócić uwagę na to, że nawet idealne zabezpieczenia cyfrowe nie wystarczą, aby ustrzec dane przed utratą lub kradzieżą. Do zaawansowanego oprogramowania warto więc dorzucić stare i sprawdzone zabezpieczenie takie jak np. sejf.