Ponad 50 oficerów chińskiej policji intensywnie pracowało nad rozbiciem największej w Państwie Środka siatki treningowej dla crackerów. Agencja Xinhua poinformowała, że w prowincji Hubei zatrzymano trzech podejrzanych o zarządzanie Black Hawk Safety Net - serwisem oferującym narzędzia online dla wszystkich chcących włamywać się do systemów komputerowych. Jest to nowa kategoria przestępstwa, która znalazła się na liście dopiero w zeszłym roku.

Policja zamroziła także aktywa o wartości 1,7 miliona juanów (250.000 USD) oraz zatrzymała dziewięć serwerów, pięć komputerów oraz samochód Honda Accord. Zamknięte zostały także wszystkie strony internetowe powiązane z siatką. Black Hawk Safety Net powstała w 2005 roku. Skupia obecnie 12 tysięcy użytkowników ze statusem VIP (płacących składki) oraz 170 tysięcy mających bezpłatne członkostwo.

Nie można wykluczyć, że cała akcja ma związek z grudniowymi atakami na amerykańskie firmy, w wyniku których doszło do wzrostu napięcia między Pekinem a Waszyngtonem, gdy wyszło na jaw, że m.in. próbowano włamać się na konta pocztowe Gmail chińskich obrońców praw człowieka. Google zażądała zgody na ominięcie cenzury, grożąc zamknięciem wszystkich swoich operacji w Państwie Środka. Stany Zjednoczone wezwały Chiny do przeprowadzenia przejrzystego dochodzenia.

>> Czytaj więcej: Chiny: USA nie muszą nam dawać lekcji odnośnie internetu 

Chiny utrzymują, że same są przedmiotem największej liczby cyberataków, co ma mieć związek z faktem, że posiadają największą - liczącą już przeszło 400 milionów - rzeszę internautów. Tajemnicą poliszynela jest jednak także to, że Chinom nie w smak dominacja amerykańskich firm na rynku internetowym. Pekin chce również pokazać światu, że jest zaawansowany technologicznie, co może przejawiać się w tym, że część ataków jest inspirowana przez władze.