Wciąż słaba sprzedaż gadżetów takich jak smart-zegarki to nie jedyny problem. Nawet jeśli ktoś je kupi, nie zawsze chce potem ich używać.
reklama
Mówi się, że kolejnym ważnym trendem są wearable devices, czyli inteligentne okulary, zegarki i inne gadżety zakładane na użytkownika. Takie produkty trafiły już na rynek i tak naprawdę nikt nie wie jak interpretować liczby dotyczące ich sprzedaży. Czy już mamy udane gadżety nowej klasy, czy tysiące niewypałów?
Biorąc udział w tej dyskusji warto pamiętać, że nawet jeśli dany gadżet się sprzedaje to nie znaczy, że wszyscy nabywcy są zadowoleni. Da się przykładowo zauważyć, że na eBayu znajdziemy oferty sprzedaży zegarka Samsung Galaxy Gear za ceny o wiele niższe od normalnej ceny detalicznej. Sprzedawcy często twierdzą, że dostali zegarek jako dodatek do smartfona i go nie chcą. Dlaczego go nie chcą?
Gdyby Galaxy Gear był udany, ludzie raczej nie rozstawaliby się z nim łatwo. Poza tym są też inne informacje wskazujące na problemy z przywiązywaniem się do wearable devices.
Ciekawy raport pt. Inside wearables wydała w styczniu firma Endeavour. Raport ten mówi, że połowa amerykańskich nabywców urządzeń do śledzenia aktywności prawdopodobnie już z tych urządzeń nie korzysta. Co trzeci konsument w USA, który kupił urządzenie tego typu, przestał go używać już po sześciu miesiącach.
Według firmy Endeavour ludzie po prostu nie przywiązują się do "noszonych urządzeń" i nie wyrabiają sobie nawyku korzystania z nich. Firma określa to jako "brudny sekrecik wearables".
Hattanas Kumchai / Shutterstock.com
Istnienie tego "brudnego sekreciku" sygnalizowaliśmy już wcześniej, wspominając o problemach użytkowników Google Glass z bólami głowy. Zapalony tester tych okularów - Chris Barrett - ograniczył korzystanie z nich właśnie z powodu bólów głowy. Wówczas jednak przekonał się, że po zdjęciu okularów z głowy człowiek właściwie przestaje o nich myśleć. Nie ma powodów by ten gadżet zakładać.
Oczywiście nawyki ludzi mogą się zmienić, ale to nie nastąpi tylko dlatego, bo Google lub Apple chcą zarabiać na zegarkach. Ludzie muszą widzieć powód by korzystać z urządzeń przenośnych. Właśnie dlatego obiecującym mobilnym projektem wydaje się toporny odtwarzacz Pono, który na pierwszy rzut oka jest tylko kolejnym odtwarzaczem. Pono daje jednak coś, czego inne urządzenia mobilne nie dają. Inteligentne zegarki i okulary jak dotąd dają to samo co smartfony.
Niektórzy analitycy sugerują, że wartością wearable devices może być zintegrowanie urządzenia z ubraniem, dopasowanie go do mody czy też możliwość "wyrażenia się". Niestety i tu pojawia się problem. Kupujesz zegarek i pół roku później pojawia się nowszy. Co wówczas sygnalizujesz ludziom nosząc ten zegarek? Sygnalizujesz, że masz staroć, nie stać Cię na nowy, jesteś nikim. Już lepiej mówić, że woli się smartfony.
Poza tym samo noszenie nawet najnowszego gadżetu może wyglądać głupio. Znany projektant Marc Newson powiedział serwisowi Deezen, że Google Glass jest równie ciekawym wynalazkiem jak Segway. To fantastyczna technologia, tylko że wyglądasz jak "skończony kutas" gdy jeździsz na Segwayu. Trzeba przyznać, że w tym spostrzeżeniu jest coś trafnego.
Czytaj także: Google Glass powoduje bóle głowy? Czas najwyższy, by o tym pomyśleć
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Szkolenie kierowców z teorii nie będzie obowiązkowe, a chcieli zakazać e-learningu
|
|
|
|
|
|