Wszystko rozpoczęło się w poniedziałek, gdy Kataryna na swoim Twitterze ogłosiła, że jej profil zniknął z Facebooka. Na odzew społeczności nie trzeba było długo czekać. Już chwilę później w największym serwisie społecznościowym na świecie powstała grupa "Oddawać Katarynę!", do której obecnie przyłączyło się grubo ponad tysiąc osób.

>> Czytaj także: Sprawa Kataryny wywołała 1358 publikacji!

W rozmowie z TVN24 rzecznik Facebooka Stefano Hesse kategorycznie zaprzecza jakimkolwiek próbom cenzury. Nie znam tej sprawy, więc zakładam, że ta osoba będzie musiała skontaktować się z naszym centrum pomocy, żeby dowiedzieć się, co się stało z jej kontem. Ale co do cenzurowania treści, absolutnie zaprzeczam takim oskarżeniom. Niczego nie cenzurujemy. Usuwamy zawartość tylko wówczas, gdy jest wyraźnie nielegalna w rozumieniu lokalnego prawa i tylko na oficjalną prośbę miejscowych organów ścigania - dodaje Hesse.

Użytkownicy Facebooka, którzy dołączyli do grupy żądającej przywrócenia konta blogerki, jak zwykle, nie szczędzą krytyki pod kątem władz serwisu oraz partii politycznych, które obwiniają za obecną sytuację. Mimo wszystko wiele osób podkreśla, że choć nie zgadzają się z poglądami Kataryny, to wspierają akcję, aby zamanifestować swój negatywny stosunek do cenzury.

fot. Facebook - Grupa fanów żądających powrotu Kataryny

Warto także zauważyć, iż tego typu przypadek nie jest odosobniony. Już wcześniej za użycie nieprawdziwych danych osobowych usunięto między innymi profil kontrowersyjnej aktorki Lindsay Lohan, która w serwisie posługiwała się fałszywym nazwiskiem Ronson.

Trudno przesądzić o winie władz Facebooka, które dążą do zachowania porządku w serwisie. Wiele osób zwraca mimo wszystko uwagę, że zwykle takimi przypadkami administracja zajmuje się dopiero po zgłoszeniach ze strony użytkowników, którymi w tym przypadku mogli być polityczni przeciwnicy Kataryny.

>> Zobacz także: Kataryna w Dzienniku Internautów