Autorzy piosenek chcą legalizacji p2p
Kanadyjskie Stowarzyszenie Kompozytorów (SAC) poddaje w wątpliwość sens zwalczania wymiany plików w sieciach wymiany i proponuje wprowadzenie dla internautów stałego, miesięcznego podatku p2p pobieranej od nich przez dostawców internetu.
reklama
Badania rynku nie pozostawiają wątpliwości - sieci wymiany plików są niezmiennie ulubionym sposobem dystrybucji muzyki wśród internautów, deklasując model sprzedaży pojedynczych utworów, bądź pełnych albumów w ramach legalnych sklepów online.
Skoro więc żadne groźby prawne, ani alternatywne rozwiązania nie są w stanie zniechęcić użytkowników Sieci do tego typu praktyk, należy je zalegalizować - uważa SAC i proponuje wprowadzenie stałej opłaty dla internautów w wysokości minimum 5 CAD (ok. 12 zł), która byłaby automatycznie pobierana od nich z abonamentem za łącze internetowe.
Uzyskane w ten sposób środki dzielone byłyby między kompozytorów i artystów. Z jednej strony stanowiłoby to nowe, całkiem spore źródło dochodów dla branży muzycznej, z drugiej zaś pozwoliłoby użytkownikom p2p spać spokojnie, gdyż nie czyniliby nic nielegalnego.
Już niecały miesiąc temu tamtejsza policja oświadczyła, iż nie będzie ścigać internautów wymieniających się między sobą muzyką, gdyż nie widzi szans na zlikwidowanie tego procederu. Zmiany proponowane przez SAC ostatecznie rozwiązałyby ten problem od strony formalnej.
Zgodnie z propozycją nowelizacją prawa autorskiego przedstawionego przez stowarzyszenie, piractwem przestałoby być udostępnianie kopii utworów muzycznych, o ile nie wiązałyby się z tym żadne korzyści finansowe. Ustawa obejmowałyby nie tylko sieci p2p, ale również inne formy dzielenia się muzyką (wysyłanie poprzez maile, kopiowanie zawartości dysków twardych między użytkownikami, itp.).
Propozycja nie jest nowa - wcześniej zgłaszały ją niektórzy kanadyjscy artyści, jednak tym razem po raz pierwszy wspierana jest przez tak dużą organizację związaną ze światem muzyki.
Chociaż wprowadzenie ogólnego podatku p2p wydaje się być na pierwszy rzut oka prostym rozwiązaniem, nadal niejasna pozostaje kwestia co do podziału uzyskanych w ten sposób funduszy. Bez wiarygodnego systemu monitoringu wymiany plików trudno bowiem ustalić, ile pieniędzy należy się danemu podmiotowi. Istnieje niebezpieczeństwo, że mniejsi, niezależni producenci byliby na tym polu dyskryminowani.