Taksówkarze chcą delegalizacji aplikacji służących do zamawiania pojazdów tak bardzo, że nie widząc odpowiednich zapisów w projekcie ustawy transportowej podjęli strajk. Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii, postanowiła podjąć rozmowy ze strajkującymi.
reklama
Taksówkarze wśród swoich postulatów wymieniają m.in. zablokowanie aplikacji służących do - jak mówią - nielegalnego przewozu osób. Żądają, by działalność takich firm została, podobnie jak stało się to na Węgrzech, całkowicie zakazane. Punktem zapalnym do podjęcia strajku stał się projekt ustawy transportowej, który nie delegalizuje on takiej działalności, choć wprowadza dodatkowe wymagania dla kierowców i pośredników.
Projekt stawia przed kierowcami świadczącymi usługę przewozu osób wymaganie posiadania licencji taksówkarskiej, ale też liberalizuje warunki jej uzyskania - wystarczy prawo jazdy i zaświadczenie o niekaralności. Niższa ma być też opłata za licencję. Wprowadza też dodatkowe obowiązki dla pośredników.
Projektowane zapisy okazały się niesatysfakcjonujące dla taksówkarzy, którzy 8 kwietnia zaczęli strajk i zablokowali centrum Warszawy. Udało im się osiągnąć tyle, że 10 kwietnia rząd zaczął rozmowy taksówkarzami - reprezentowane są Ministerstwo Infrastruktury, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Cyfryzacji, Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz podległe służby: straże, policja, Inspekcja Transportu Drogowego, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
We wstępnym porozumieniu, które rząd zawarł ze strajkującymi w Warszawie taksówkarzami, wskazano postulat czasowego wyłączenia aplikacji do zamawiania pojazdów, takich jak Uber, Opti Taxi, Bolt, Moja, Number One, Eko Taxi, do momentu uregulowania ich nową ustawą. Jest to jedno z oczekiwań taksówkarzy, ale nie zobowiązanie rządu. Jak tłumaczy Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii, nie ma podstawy prawnej, by choćby czasowo wyłączać aplikacje legalnie działających firm.
Taksówkarze wskazują, że kierowcy przewożący osoby bez licencji tworzą szarą strefę. Taksówkarze jako przedsiębiorcy ponoszą koszty związane choćby z kasą fiskalną czy podatkami, które "kierowców z aplikacji" nie dotyczą. Dlatego traktują działalność kierowców świadczących takie usługi jak nieuczciwą konkurencję i domagają się od rządu ochrony przed nią.
Czasowe wyłączenie, a docelowa delegalizacja aplikacji do zamawiania przejazdów jest najbardziej spektakularnie brzmiącym postulatem. Na takie rozwiązanie rząd się niemal na pewno nie zgodzi, natomiast najwyraźniej jest skłonny rozmawiać o nowelizacji ustawy o transporcie drogowym. Według zapewnień minister Emilewicz spotkanie odbywa się z „czystą kartą”.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|