Firma Elf-Man LLC stawiała internautom zarzut piractwa i liczyła na odszkodowania. Gdy podważono dowody naruszeń, chciała się wycofać. Niestety jeden internauta upomniał się o pieniądze wydane na prawnika...
reklama
W mediach nie raz pisano o tych strasznych wyrokach, kiedy to jedna osoba została skazana na kosmiczne odszkodowanie za naruszenie praw autorskich w internecie. Zdarza się jednak, że to posiadacze praw autorskich są stroną przegrywającą. Może się też zdarzyć, że poniosą oni koszty związane z bezzasadnym pozwaniem na podstawie marnych dowodów.
Tak właśnie zakończył się spór pomiędzy Ryanem Lambersonem a firmą Elf-Man LLC, reprezentującą twórców filmu "Elf-Man". Dziennik Internautów opisywał już tę ciekawą sprawę. Firma Elf-Man LLC pozwała 29 osób na podstawie marnych dowodów, którymi były wyłącznie adresy IP pozyskane dzięki jakiemuś niepewnemu antypirackiemu oprogramowaniu. Wśród pozwanych znalazł się Ryan Lamberson, który stanowczo twierdził, że nie dokonał żadnego naruszenia. Lamberson mówił, że nie miał nawet powodów pobierać filmu z sieci P2P, który mógł obejrzeć na Netfliksie (miał abonament).
Lamberson znalazł sobie dobrego i pracowitego prawnika - Christophera Lyncha. Ten zaczął bardzo uważnie przyglądać się dowodom, pytał też przed sądem o szczegóły dotyczące działalności antypirackich firm związanych ze sprawą. Wówczas prawniczka reprezentująca firmę Elf-Man złożyła wniosek o odsunięcie jej od tej sprawy. Krótko potem firma Elf-Man postanowiła wycofać pozew przeciwko Lambersonowi (zob. DI, Prawnicy-antypiraci uciekają, gdy ich sekrety wychodzą na jaw).
Sprawa mogłaby się skończyć na wycofaniu pozwu, ale Lamberson nie opduścił. Wystąpił on z wnioskiem o to, aby firma Elf-Man pokryła koszty usług wynajętego przez niego prawnika. W prawie amerykańskim istnieje możliwość zasądzenia tzw. "attorney fees". Nie są to kary ani odszkodowania, ale rekompensaty za usługi wykonane przez prawnika w sądzie i poza sądem.
Sędzia Thomas Rice przyznał Lambersonowi taką rekompensatę w wysokości ponad 100 tys. dolarów. Co prawda, Lamberson żądał 200 tys., ale nawet uzyskanie 100 tys. nie jest bez znaczenia.
O szczegółach dotyczących tej sprawy informuje serwis Fight Copyright Trolls, który opublikował również kopie sądowych dokumentów. Wydaje się, że jest to jedno z ważniejszych zwycięstw internautów nad firmami, które próbują nadużywać praw autorskich w celach zarobkowych. Przy okazji całej tej sprawy udało się też odkryć pewne informacje o powiązaniach miedzy antypirackimi firmami z USA i Niemiec. Możliwe, że zasądzenie rekompensaty na rzecz Lambersona nie jest ostatnią ważną konsekwencją tej sprawy.
Oczywiście to wszystko dotyczy Stanów Zjednoczonych. W Polsce też istnieje problem copyright trollingu i niestety na chwilę obecną trudno powiedzieć, czy firmy nadużywające praw autorskich poniosą jakiekolwiek przykre konsekwencje. To nie oznacza, że wydarzenia zza granicy nie mają żadnego znaczenia. W tego typu sprawach wiele zależy od nastawienia sądów, organów ścigania i mediów. Muszą one dostrzegać, że prawo autorskie nie może być narzędziem do gnębienia niewinnych ludzi i żądania pieniędzy w zamian za święty spokój. Jeśli będzie to dostrzegane za granicą, łatwiej będzie przyjąć ten sposób myślenia również w naszym kraju.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Dżihadyści vs Anonymous: przepychanki w internecie po zamachu na Charlie Hebdo
|
|
|
|
|
|