E-księgarnie będą zachowywać dane nabywców, by w razie potrzeby udostępnić je organizacjom antypirackim? Nie brzmi to dobrze, ale w Holandii może dojść do porozumienia w tej sprawie.
reklama
Zapewne wiecie o tym, że cyfrowe media (dokumenty, muzykę, filmy) da się oznaczyć tzw. znakiem wodnym. Ten znak może zawierać informacje o nabywcy i numerze transakcji. Teoretycznie znak wodny mógłby służyć do tego, aby określić, kto umieścił w internecie kopię e-booka albo innego pliku.
Organizacje antypirackie mają tylko jeden problem - nie mogą połączyć informacji ze znaków wodnych z konkretnymi osobami. To się może zmienić dzięki porozumieniom pomiędzy e-księgarniami a organizacjami antypirackimi.
Holenderski serwis eReaders.nl donosi, że dowiedział się o pierwszym takim porozumieniu. Ma być ono zawarte pomiędzy księgarniami a holenderską organizacją BREIN. To ta organizacja, która starała się o ocenzurowanie The Pirate Bay w Holandii.
Na mocy porozumienia sprzedawcy podłączeni do platformy eBoekhuis będą oznaczać książki znakami wodnymi i będą przechowywać dane o nabywcach e-booków przez dwa lata. Jeśli w sieci P2P lub na Usenecie znaleziona będzie książka ze znakiem wodnym, BREIN i posiadacze praw autorskich mają łatwo otrzymać dane nabywcy określonego pliku (zob. INZET BREIN JURIDISCH AFGEDEKT IN NIEUW EBOOKDISTRIBUTIECONTRACT).
Jeśli takie porozumienie faktycznie będzie zawarte, jest to poważny problem i to nie tylko z punktu widzenia prawa autorskiego lub piractwa. Chodzi o możliwe naruszanie prywatności. Wyobraźcie sobie, że w Polsce istniałoby porozumienie, które pozwala przekazywać dane nabywców plików MP3 takim organizacjom, jak ZAiKS czy ZPAV. Z jakiej racji dane o naszych zakupach miałyby do nich trafiać? Miejmy na uwadze, że dane o naszych zakupach to część naszej prywatności.
Oczywiście istnieje prawo ochrony danych. E-księgarnie przystępujące do porozumienia z BREIN będą musiały poinformować klientów o tym, że ich dane mogą być przekazywane innym organizacjom. Klient będzie musiał wyrazić zgodę. Miejmy przy tym na uwadze, że największym kłamstwem internetu jest zdanie "przeczytałem regulamin i akceptuję go". Praktycznie więc może dojść do tego, że nabywcy e-booków stracą odrobinę prywatności, nawet o tym nie wiedząc.
Ściganie piratów w oparciu o znaki wodne też może być kłopotliwe. Dlaczego? Bo udostępnienie w sieci P2P kopii z danym znakiem nie musi oznaczać, że akurat nabywca książki udostępnił tę kopię. Poza tym wielu piratów jest zbyt sprytnych na to, aby udostępniać kopie ze znakiem wodnym. Właśnie dlatego badacze z Nimiec przedstawili absurdalną propozycję oznaczania książek poprzez... zmienianie ich tekstu.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|