Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

(akt.) Sztab Antypiracki nie spamuje?

23-11-2009, 07:11

Trzy organizacje antypirackie rozpoczęły działalność na forach internetowych, zostawiając wiadomości jako użytkownik "sztab-antypiracki" lub "sztabantypiracki". Zdaniem internautów taka działalność to "spamowanie". Innego zdania jest rzecznik Business Software Alliance Bartłomiej Witucki, który podkreśla, że spam to niezamówiona informacja handlowa. Piłeczkę odbija prawnik Rafał Cisek, który twierdzi, że o handlowym charakterze informacji świadczą nie tylko pozyskane korzyści majątkowe.

robot sprzątający

reklama


Inicjatywa o nazwie "Sztab Antypiracki" posiada własną stronę pod adresem sztab-antypiracki.pl. Posępna witryna straszy czarno-czerwonymi zestawieniami kolorystycznymi i komunikatami policyjnymi. Oprócz nich możemy znaleźć na niej informacje o Sztabie i antypirackie przewodniki.

To jednak nie wszystko. Elementem inicjatywy jest "dyskutowanie" na forach internetowych. Użytkownicy podpisujący się np. jako "sztabantypiracki" zostawiają posty, w których informują o odpowiedzialności, jaka może grozić za paserstwo programów komputerowych lub ściąganie muzyki i filmów.

Strona Sztabu Antypirackiego
fot. DI, zrzut z ekranu - Strona Sztabu Antypirackiego

Wielu komentatorów określa taką działalność jako "spamowanie". Tutaj powstaje pytanie: czy rzeczywiście można mówić o spamie? Czy "sztabantypiracki", prowadząc taką działalność łamie prawo?

Dziennik Internautów kontaktował się w tej sprawie z przedstawicielami organizacji, z których inicjatywy powstał Sztab Antypiracki. Są to: Business Software Alliance (BSA), Związek Producentów Audio Video (ZPAV) oraz Fundacja Ochrony Twórczości Audiowizualnej (FOTA). Z FOTA trudno się skontaktować, a przedstawiciele ZPAV mają szczególną trudność w udzielaniu odpowiedzi prasie (być może poświęcimy temu osobny tekst). Chętnie odpowiedział nam natomiast Bartłomiej Witucki, koordynator i rzecznik BSA w Polsce.

Nie wszystko złoto co się świeci

Witucki otwarcie przyznał, że "Sztab Antypiracki" jest inicjatywą wspomnianych organizacji i elementem jego działań jest występowanie na forach. Jego zdaniem nie można jednak mówić o spamie.

Definicja spamu zawarta jest ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Zgodnie z art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną zakazane jest przesyłanie niezamówionej informacji handlowej skierowanej do oznaczonego odbiorcy za pomocą środków komunikacji elektronicznej, w szczególności poczty elektronicznej. Zwracam uwagę na dwa terminy: "informacja handlowa" i "oznaczonego odbiorcy". Zgodnie z art. 2 tej ustawy informacją handlową jest każda informacja przeznaczona bezpośrednio lub pośrednio do promowania towarów, usług lub wizerunku przedsiębiorcy – tłumaczył rzecznik BSA.

> Czytaj: UOKiK: Nie wolno spamować drogą faksową

Bartłomiej Witucki dodał, że Koalicja Antypiracka nie jest przedsiębiorcą, a przekazywane przez nią informacje o odpowiedzialności prawnej z tytułu naruszenia praw autorskich nie są informacją handlową. Nie są też przesyłane do "oznaczonego odbiorcy", bo treści na forum są z natury adresowane do wszystkich czytających.

Czy uważa Pan za coś złego informowanie czy przypominanie użytkownikom, którzy na jednym czy drugim forum wymieniają się informacjami na temat nielegalnego sposobu uzyskania muzyki, filmów czy oprogramowania? - pyta Bartłomiej Witucki. - Taki wpis wyczerpuje znamiona pomocnictwa, zgodnie z art. 18, par. 3 Kodeksu karnego (…) Od dawna obserwujemy różnego rodzaju fora. Teraz jednak zdecydowaliśmy się poinformować, że to robimy.

Zgodnie z prawem, ale czy właściwie?

Rzecznik BSA ma rację co do dwóch rzeczy. Po pierwsze trudno mówić w tym przypadku o "niezamówionej informacji handlowej". Po drugie informowanie kogokolwiek o odpowiedzialności prawnej nie musi być złe. Można jednak przyjętą przez Sztab Antypiracki formę informowania uznać za... nieładną.

Śledząc na forach wypowiedzi Sztabu Antypirackiego, zauważymy posty powtórzone i takie, które zaburzają tok dyskusji, nic do niej nie wnosząc. Samo dyskutowanie nie jest złe, ale wielokrotne wklejanie gotowych tekstów i zaśmiecanie miejsc dyskusji takimi gotowcami jest niezgodne z regulaminami wielu forów, denerwuje użytkowników. Nie można więc Sztabowi zarzucić niezgodności z prawem, ale chyba można mówić o działaniach złośliwych i irytujących.

Trzeba szybko dodać, że gdyby podobną rzecz robiła np. Partia Piratów, byłoby to równie naganne. Nie chodzi więc o samo branie udziału w dyskusji i przedstawiane informacje, ale o sposób ich przedstawiania. Byłoby lepiej, gdyby "sztabowcy" rzeczywiście dyskutowali, a nie tylko tworzyli szum informacyjny. Oczywiście to wymaga większych nakładów pracy i czasu, ale przecież podnoszenie świadomości prawnej naszego społeczeństwa jest celem szczytnym.

Dla rozrywki warto poczytać o innych kampaniach antypiratów.

> Czytaj: Pirat złapany jak pedofil – kampania BSA (wideo)

Aktualizacja

Swoją opinię dotyczącą działalności Sztabu Antypirackiego przedstawił redakcji DI radca prawny Rafał Cisek prowadzący serwis Nowemedia.org.pl.

Nawet jeżeli uznalibyśmy, że działania Sztabu nie wiążą się z rozsyłaniem niezamówionej informacji handlowej w rozumieniu art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (uśude), nie znaczy wcale, że są one zgodne z prawem. Jest np. w prawie karnym pojęcie groźby bezprawnej, która może np. polegać na groźbie spowodowania postępowania karnego (chyba że miałoby ono na celu jedynie ochronę prawa naruszonego przestępstwem - to jednak wymaga właściwej oceny, zwłaszcza że wcale nie jest oczywiste, że samo linkowanie do cudzych nielegalnych treści jest przestępstwem; poza tym należy zwrócić uwagę na pogrubione słowo).

Ponadto w komentarzach i orzecznictwie do interpretacji art. 2 pkt 2 uśude (definicja informacji handlowej) stosuje się wykładnię rozszerzającą. O charakterze handlowym informacji świadczą zatem nie tylko bezpośrednio pozyskane korzyści majątkowe. Czyż zwiększenie sprzedaży legalnych licencji na skutek "straszących" kampanii pseudospołecznych nie jest efektem ewidentnie handlowym? I dodajmy, że w ustawie wcale nie jest powiedziane, że "handlowy efekt" musi dotyczyć osoby wysyłającej spam, która wcale nie musi być przecież przedsiębiorcą. Na koniec niech ostatnim słowem będzie mój komentarz do trochę podobnej sprawy sprzed paru lat: Tam też pobudki na pierwszy rzut oka wydawały się szczytne i piękne. Spam to spam - choćby w "społecznej" sprawie. Nawet najpiękniejsze pobudki nie mogą jednak stanowić o legitymizacji prawnej jakichkolwiek działań.

Rafał Cisek - radca prawny, współpracownik Centrum Badań Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej (CBKE), twórca serwisu prawa nowych technologii NoweMedia.org.pl


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

Pokaż wszystkim swoje życie

Źródło: DI24.pl



Ostatnie artykuły: