Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Afera taśmowa: Tusk chce ujawnienia wszystkich nagrań, ale to nie takie proste

20-06-2014, 08:51

Premier powiedział, że zależy mu na ujawnieniu wszystkich nagrań z afery taśmowej. Takie nagłe odsłonięcie kart byłoby dla niego wygodne. Dziennikarzom może zależeć na dawkowaniu informacji, ale to wymaga od nich przygotowania się na takie niespodzianki jak naloty.

Przedwczoraj i wczoraj media informowały o wizycie ABW w redakcji Wprost. Zaczęło się od tego, że przyszli panowie z ABW i zażądali wszystkich nośników związanych z tzw. aferą taśmową. Dziennikarze Wprost niczego im nie wydali, ale narobili szumu.

Dziennik Internautów od razu zauważył, że przecież dziennikarze mogli wydać "panom z ABW" nawet kilkaset nośników, które zostały odpowiednio wcześniej przygotowane. Dzięki temu agenci mieliby co robić, a bezpieczeństwo źródła Wprost nie byłoby szczególnie zagrożone.

Działanie ABW było totalnie odklejone od współczesnej rzeczywistości. Przecież trudno dotrzeć dzisiaj do "oryginalnych nośników". Co więcej, "oryginalne nośniki" mogą już dawno nie istnieć, a liczne kopie nagrań z afery mogą być dosłownie wszędzie - na różnych nośnikach, w chmurach itd.

Dziennikarze powinni kopiować, szyfrować

Trzeba niestety powiedzieć, że dziennikarze Wprost też byli odklejeni od rzeczywistości. Pozwolili "panom z ABW" odejść z kwitkiem, więc "panowie" wrócili z prokuratorem i rozpoczęło się przeszukanie redakcji. Doszło nawet do przepychanek przy odbieraniu laptopa Sylwestra Latkowskiego.

To wszystko było ciekawym widowiskiem, które wywołało wiele komentarzy. Osobiście chciałbym zwrócić uwagę na materiał serwisu Niebezpiecznik.pl, w którym podkreślono dwie rzeczy istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa dziennikarskich źródeł.

  1. Jeśli redakcja Wprost nie była przygotowana na nalot, był to z jej strony ogromny błąd. Przy wyciekach to się po prostu zdarza. Wczoraj można było spotkać się z opinią, że nawet przy aferze Snowdena nie działy się takie rzeczy. To nie do końca prawda, bo władze UK zażądały od Guardiana dysków z dokumentami Snowdena. Nie doszło do przepychanek jak w redakcji Wprost, ale to po części zasługa samych dziennikarzy, którzy rozumieli absurdalność żądań władz.
  2. Dziennikarze powinni szyfrować wrażliwe dane i powinni robić kopie zapasowe tych danych. Po odpowiednim zabezpieczeniu danych żaden nalot nie byłby groźny, tzn. nie mógłby powstrzymać kolejnych publikacji i nie narażałby źródeł na zdemaskowanie.

Na chwilę obecną trudno powiedzieć, czy dziennikarze Wprost odpowiednio zabezpieczyli dane. Jeśli tego nie zrobili, był to ich błąd. Nie wiemy, co myśleć o przepychance w redakcji. Mogła ona wynikać z tego, że dane nie były odpowiednio zabezpieczone albo nie wszyscy wiedzieli, iż były zabezpieczone. Mogło też być tak, że redakcja Wprost była przygotowana na nalot, ale odstawiła dobre przedstawienie z udziałem władz.

Władza chce ujawnienia wszystkiego

Warto jeszcze dodać kilka słów o możliwym celu działania władz. Wszyscy mówią o wolności słowa, ale tak naprawdę ABW albo prokuratura nie mogą wiele zrobić, aby powstrzymać wycieki. Myślę, że wszyscy mają tego świadomość.

Działanie władz może być zorientowane na coś innego - na ustalenie, co tak naprawdę mogło się nagrać. Dokładnie ten sam problem miały władze USA i UK przy aferze Snowdena. Nikt wówczas nie wiedział, jakie dokumenty może mieć Snowden, i było to dla służb specjalnych bardzo niekomfortowe. Działania takie, jak zatrzymanie partnera Greenwalda, miały służyć głównie ustaleniu zasięgu wycieku.

W tym miejscu trzeba zwrócić uwagę na wczorajsze oświadczenie premiera Tuska. Na stronie Kancelarii Premiera czytamy:

- Rzeczą najważniejszą dla mnie jest, bez naruszania wolności słowa, doprowadzenie do ujawnienia wszystkich materiałów oraz tego, kto zakładał podsłuchy i organizował akcję podsłuchiwania – powiedział szef rządu.

Premier zaapelował o natychmiastowe ujawnienie nagrań, uzasadniając to interesem publicznym.

Aż dwa razy powtórzono informację, że trzeba natychmiast ujawnić wszystko. Czy to byłoby zgodne z interesem publicznym? Nie wiem, ale z pewnością byłoby to wygodne z politycznego punktu widzenia Tuska. Afera nie mogłaby się ciągnąć całymi tygodniami. Teraz niestety jest ryzyko, że Wprost będzie ujawniał materiały co jakiś czas, wciąż podgrzewając atmosferę. Politycy nie będą się czuli komfortowo, wiedząc, że lada dzień może się pojawić kolejna publikacja.

Sonda
Czy zgodzisz się, że dziennikarze Wprost powinni być gotowi na nalot?
  • tak
  • nie
  • trudno powiedzieć
wyniki  komentarze

Sorry... takie mamy wycieki

Niestety dawkowanie wycieków jest uznaną już praktyką. Guardian i New York Times stopniowo ujawniały dokumenty Snowdena. Nawet Wikileaks prezentował swoje wycieki w pewnych pakietach. Z punktu widzenia dziennikarzy ma to podwójne znaczenie. Po pierwsze trzeba przeanalizować materiał do publikacji. Po drugie lepiej sprzedawać wycieki wielokrotnie niż raz.

Niestety nie wystarczy apel premiera o natychmiastowe ujawnienie nagrań. Robienie przedstawień w redakcji też nikomu nie pomogło. Tak wyglądają wycieki informacji w XXI wieku. Nie da się ich zatamować, a próby robienia tego mogą się obrócić przeciwko tamującym.

Czytaj także: Afera taśmowa: ABW żąda nośników od dziennikarzy. Dlaczego to zabawne?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING