Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

ACTA: Internet gwarantuje spokój społeczny?

01-02-2012, 11:07

Przeciwko ACTA protestowali ludzie młodzi - tak wynika z danych dotyczących zaangażowania na Facebooku, choć oczywiście użytkownicy Facebooka nie są grupą reprezentatywną. To prowadzi do ciekawego wniosku - internet pozwala ludziom młodym nie denerwować się codziennymi problemami. Tykanie internetu może być zatem politycznym odpowiednikiem nadepnięcia na odcisk.

robot sprzątający

reklama


Dziennik Internautów w kontekście ACTA dwukrotnie zwracał uwagę na to, że protestów przeciwko porozumieniu nie można postrzegać tylko jako "buntu młodych". Nadal jesteśmy tego zdania, choć nie możemy nie odnotować, iż przeczą mu dane Fanpage Trendera. Ten dostawca narzędzi do monitorowania Facebooka postanowił sprawdzić, kim są ludzie, którzy na Facebooku wyrażają sprzeciw wobec ACTA.

Jak czytamy na blogu Fanpage Trendera, analizie poddano fanów dwóch największych fan page’ów protestujących przeciw ACTA, czyli "Nie dla ACTA w Polsce" oraz "Komentarz usunięty przez ACTA". Okazało się, że wśród fanów dominują mężczyźni, jest ich 62% na fan page’u "Nie dla ACTA w Polsce" i 55% na "Komentarz usunięty przez ACTA".

Ponadto wśród fanów wspomnianych stron dominują osoby młode. Aż 78% użytkowników pierwszego z fan page’ów to osoby poniżej 24 roku życia. Na drugim jest ich jeszcze więcej, bo aż 83%. Dodatkowo kilkanaście procent fanów to osoby w wieku 25-34 lat. Starsi zdarzają się sporadycznie.

Z przedstawionych liczb można wyciągnąć różne wnioski. Możliwe, że przeciwko ACTA protestują ludzie młodzi, ale może też być tak, że ludzie młodzi najczęściej wyrażają swoje oburzenie poprzez "polubienie" danej strony. Struktura fanów nie musi odpowiadać strukturze demograficznej przeciwników ACTA.

Mimo to dane Fanpage Trendera są ciekawe, a jeszcze ciekawsze są niektóre wnioski przedstawione na jego blogu.

Dla wielu z młodych ludzi jest to też jedyna szansa na kontakt z treściami kultury i rozrywką, o czym przekonuje raport Obiegi Kultury. Opłaty za te treści często są dla nich zbyt wysokie. Nie buntują się z braku perspektyw, zbyt niskich zarobków czy braku pracy, bo przynajmniej mają internet. Dzięki niemu mogą rozwijać zainteresowania, swobodnie docierać do treści, które ich interesują.

Dominik Batorski: Internet, będąc źródłem darmowej rozrywki, jest jednocześnie narzędziem zapewniania spokoju społecznego.

To bardzo ciekawa myśl godna rozwinięcia - internet jako narzędzie zapewniania spokoju społecznego.

Żyjemy w czasach, kiedy wszyscy umieją czytać i pisać. Wielu jest ludzi wykształconych, co z jednej strony stawia pod znakiem zapytania jakość ich wykształcenia, ale z drugiej strony stanowi źródło pewnych potrzeb intelektualno-informacyjnych. Ludzie żyjący na początku XXI wieku po prostu potrzebują dostępu do pewnych danych i kultury. Mówiąc prosto - chcemy informacji, ale dużo, szybko i najlepiej tanio albo bezpłatnie.

Czytaj: Tajne rozmowy i cenzura wyszukiwarek w kolejnej odsłonie

W tych warunkach internet staje się źródłem osobistego rozwoju. Przykładowo, jeśli zainteresuje mnie granie w go, to w internecie mogę znaleźć darmowe kursy, artykuły o tej grze i nawet miejsca do grania. Nie muszę już na wstępie wydawać pieniędzy na drogi zestaw do gry, książki, czasopisma. Ba! Nawet chcąc kupić zestaw do gry w go, trzeba korzystać z internetu, bo nie znajdziemy go w sklepie z zabawkami w mieście średniej wielkości.

Miłośnicy muzyki mogą dzięki internetowi od razu poznać całą twórczość danego artysty lub przynajmniej najważniejsze dzieła. Miłośnicy sztuk pięknych nie muszą inwestować w drogie albumy, aby obejrzeć znane dzieła. Ludzie zainteresowani astronomią lub geografią mogą pobrać z internetu fantastyczne wirtualne globusy lub wirtualne obserwatoria... za darmo. 

Bądźmy szczerzy. Dzięki internetowi po prostu nie czujemy, że na pewne rzeczy nas nie stać. Czasem dzięki niemu zapominamy, że jest kryzys, że jest ciężko. Zapominamy, bo mimo wszystko spełniamy swoje potrzeby wyższego rzędu. Spełniamy te potrzeby, bo mamy internet, a gdyby internet był inny?

Twórcy ACTA liczą na to, że ludzie zaczną wydawać ostatnie pieniądze na płyty lub pliki MP3. Wierzą oni w to, że osoba pobierająca treści o rynkowej wartości 300 zł będzie w stanie wydać 300 zł, jeśli nie będzie mogła pobrać. Problem w tym, że 300 zł to duża suma dla młodego absolwenta, który zarabia 1500 zł miesięcznie, ale ma potrzeby kulturowe na miarę tych 300 zł. To nie jest problem tak prosty, jak prymitywne wyliczenia w raportach antypiratów.

Czytaj: ACTA: Boni proponuje reformę prawa autorskiego (sic!)


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Fanpage Trender