Zwykle tylko piszemy o absurdach praw autorskich, ale dziś wręcz zachęcimy was do udziału w jednym z nich! We wtorek w Polsce będzie można legalnie korzystać z czego, co w Holandii byłoby piractwem!
reklama
To kolejny tekst z cyklu Absurdy własności intelektualnej (AWI).
* * *
Na 26 kwietnia przypada Światowy Dzień Własności Intelektualnej. Centrum Cyfrowe, Stowarzyszenie Communia, i Kennisland postanowiły uczcić ten dzień organizując interesującą akcję. Żeby w pełni wziąć w niej udział musicie najpierw poznać historię dziennika Anny Frank.
Dziennik Anny Frank to książka, która powstała na bazie pamiętnika żydowskiej dziewczyny zmarłej na tyfus w obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen. Pamiętnik był pisany w momencie, gdy rodzina Anny Frank ukrywała się. Ten Dziennik jest nie tylko niezwykłym świadectwem o niezwykłych czasach. Anne Frank miała literackie ambicje i podobno opisała wszystko zdumiewająco dojrzale.
Otto Frank - ojciec Anny - pokazał dziennik córki rodzinie w Szwajcarii. Potem został on wydany, a jeszcze później powstały sztuki teatralne i filmowa adaptacja. Jeśli nie wiecie jak ważne jest to dzieło, poczytajcie o nim w internecie. My natomiast przejdziemy do interesującego nas wątku związanego z prawami autorskimi.
Zgodnie z holenderskim prawem, dzieło wydane w 1986 roku chronione jest przez 50 lat od daty wydania, czyli do roku 2036. W Polsce prawa majątkowe do utworów wygasają 70 lat po śmierci twórcy, a więc wspomnienia Frank w Polsce są już w domenie publicznej i można je wydać. Czy dostrzegacie ten absurd? W jednym kraju Dziennik Anny Frank jest wolny, w drugim jest ciągle chronionym dziełem.
Dodajmy, że niezależnie od systemu prawnego Dziennik Anny Frank jest dziełem napisanym przez dziewczynę, która chyba nawet nie chciała na nim zarobić i w ogóle to od dawna nie żyje. Czy podtrzymywanie praw autorskich naprawdę służy tutaj ochronie praw twórcy?
Na marginesie dodam, że były próby przedłużania ochrony dla tego Dziennika poprzez argumentowanie, że ojciec Anny Frank jest współautorem. Wspominałem kiedyś o tym w DI.
Teraz przejdźmy do akcji, która ma ukazać istotę tego absurdu. Na stronie www.annefrank.centrumcyfrowe.pl 26 kwietnia opublikowany zostanie Dziennik Anny Frank (w wersji oryginalnej). Jak już wiemy w Polsce przeszedł on do domeny publicznej i może być nie tylko swobodnie publikowany, ale wykorzystywany w twórczości innych autorów czy jako punkt wyjściowy do tworzenia dzieł zależnych (np. komiksu czy ekranizacji). W ojczyźnie Anny Frank - w Holandii - dzieło nadal jest chronione i prawo autorskie nadal wymaga zgody jej spadkobierców.
Aby nie naruszyć prawa Centrum Cyfrowe będzie musiało zastosować geoblocking. Dokument będzie dostępny dla osób przebywajacych w Polsce, ale już nie w innych krajach członkowskich. Czy to nie jest absurdalne? Owszem jest! Wszyscy możemy wziąć udział w tej głupocie jeśli 26 kwietnia zajrzymy na stronę z Dziennikiem Anny Frank. Będziemy mogli całkiem za darmo uczestniczyć w czymś, co w Holandii byłoby uznane za piractwo. Jeśli Holandia wydaje wam się krajem liberalnym to spójrzcie na to!
Poniżej infografika promująca akcję.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|