Apple i U2 nie tylko wierzą w nowy format muzyki odporny na piractwo. Muzycy uważają ponadto, że ten format będzie się lepiej sprzedawał.
reklama
Kim jest optymista? Podobno jest to człowiek, dla którego wykonanie kroku w tył po wykonaniu kroku w przód to nie jest katastrofa, ale cha-cha. Według tej definicji zespół U2 i firma Apple to muszą być optymiści.
Billboard poinformował, że muzycy współpracują z firmą nad nowym formatem muzyki, który ma być tak niesamowicie ekscytujący, że skłoni ludzi do płacenia za muzykę. Ten format ma wskrzesić ideę albumu oraz - co bardzo ważne - ma uniemożliwiać piractwo (zob. Report: Apple and U2 to Debut New Music File Format).
Jeśli te zapowiedzi są prawdziwe, to oznacza, że U2 i Apple chcą wykonać nie tylko jeden, ale nawet dwa kroki w tył.
Pierwszym krokiem w tył jest wiara w ochronę przed piractwem. Nie znamy szczegółów technicznych dotyczących nowego formatu Apple, ale zazwyczaj jest tak, że jeśli coś da się odtworzyć, to da się też skopiować. Oczywiście czasem kopiowanie może oznaczać stratę na jakości. Czasem może być karkołomne, ale wystarczy jedna osoba, która zada sobie trud kopiowania. Ta osoba może wrzucić "wersję piracką" do sieci i w tym momencie odporność na piractwo się kończy.
Ten, kto pobierze taką "wersję piracką", będzie mógł ją do woli kopiować i umieszczać na różnych urządzeniach. Może się nawet okazać, że użytkownik wersji pirackiej ma mniejsze problemy z odtworzeniem treści niż nabywca wersji legalnej. Rynek muzyczny już się kiedyś zetknął z tym problemem. Właśnie dlatego w roku 2007 wytwórnia EMI jako pierwsza z dużych wytwórni postanowiła udostępniać muzykę bez DRM. Z tego samego powodu w roku 2009 Apple wprowadziła muzykę bez DRM w iTunes.
Niezależne badania z ubiegłego roku wykazały, że porzucenie DRM korzystnie wpłynęło na sprzedaż muzyki.
Wiele już napisano o wadach zabezpieczeń antypirackich. Te technologie są zwykle kompatybilne z określonymi rodzajami sprzętu. Mogą utrudniać odtwarzanie treści nawet legalnym nabywcom. Jednocześnie niewiele zmieniają z punktu widzenia pirata. Naprawdę nie ma powodów by do tego wracać.
Oczywiście U2 może wierzyć w to, że ludzie przełkną jakiś DRM, jeśli dostaną razem z nim niesamowitą treść. Jaka to ma być treść?
Z informacji w Billboard wynika, że nowy format muzyki ma być "audiowizualny". Ma pozwolić na jakieś efektowne wyświetlanie grafik i tekstów piosenek. W ten sposób ma on wskrzesić ideę albumu płytowego.
Wskrzeszenie albumu to idea, która pojawiała się już w 2009 roku. Mówiono wówczas o formacie CMX, który również miał oferować dodatkowe treści wraz z muzyką. Również w 2009 roku donoszono, że Apple pracuje nad wskrzeszeniem albumu. Te projekty jakoś nie doczekały się realizacji, a dlaczego? Może wynika to z tego, że ludzie... nie potrzebują albumów?
Ludziom takim, jak Bono z U2, mogło w ostatnich latach umknąć kilka rzeczy. Po pierwsze, sposób konsumpcji muzyki znacząco się zmienił. Po drugie, młodsi ludzie wychowali się na tych nowych metodach konsumpcji i oni wcale za albumem nie tęsknią. Nostalgię za albumem odczuwają głównie wytwórnie muzyczne i artyści starszej daty, którzy w czasach albumu mogli wcisnąć nabywcy kilkanaście piosenek po wypromowaniu jednego hita. Niestety te czasy minęły.
Oczywiście są jeszcze ludzie przyzwyczajeni do albumu, gotowi do nabycia płyty i cieszenia się książeczką. Ci ludzie niekoniecznie kupią album cyfrowy w jakimś "audiowizualnym formacie", którego nie będzie można skopiować na inne urządzenie. Płyta to płyta, książeczka to książeczka, a nowy format będzie musiał walczyć o rynek z innymi, uznanymi już sposobami konsumpcji muzyki.
Szczerze mnie dziwi, że są jeszcze ludzie, którzy wierzą w pokonanie piractwa na poziomie technologicznym. Piractwo to kopiowanie, a kopiowanie informacji jest jedną z podstawowych funkcji współczesnych urządzeń inteligentnych. W ogóle nie ma czegoś takiego jak współczesna konsumpcja treści bez kopiowania. Dlatego absurdem jest ograniczanie kopiowania albo próby obkładania go nowymi opłatami.
Oczywiście U2 może uniknąć piractwa. Wystarczyłoby całkowicie zaprzestać działalności na rynku nagrań i ograniczyć się do koncertów. Te koncerty powinny być zamknięte, a ludzie powinni być wpuszczani tylko po dokładnej rewizji osobistej. To powinno powstrzymać piractwo i dzięki takiemu modelowi biznesowemu członkowie U2 mogliby pławić się w pieniądzach, których nie utracili z powodu piractwa.
Czytaj także: Rockmani są za ACTA? No to pośpiewajmy
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Firmy spieniężają piractwo, podatnicy płacą - poseł Jaworski o copyright trollingu
|
|
|
|
|
|