Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Retencja: Policja jeszcze częściej sięga do naszych danych

02-04-2012, 08:42

W Polsce dostęp służb do danych telekomunikacyjnych jest zbyt swobodny i policja coraz chętniej z tej swobody korzysta. W ubiegłym roku sądy, prokuratura, policja i inne służby sięgały po nasze dane ponad 1,8 mln razy, znacznie częściej niż w 2010 roku. Zmiana przepisów wydaje się konieczna, bo służby same nie ograniczą liczby zapytań do tych naprawdę istotnych.

Dziennik Internautów często wspomina o retencji danych, czyli o przechowywaniu przez operatorów danych o naszych połączeniach na potrzeby organów ścigania. Retencja jest wymogiem stawianym przez prawo unijne, ale każdy kraj może w pewnym zakresie określać charakter retencji własnymi przepisami. Są i takie kraje UE, gdzie sądy lub trybunały orzekły o niezgodności tych przepisów z konstytucją.

W Polsce problemem jest to, że różne służby mogą sięgać po dane niemal w każdym przypadku i mogą robić to bez kontroli ze strony sądu lub prokuratora. W założeniach retencja powinna służyć walce z terroryzmem i najcięższymi przestępstwami, ale w Polsce nie ma przeszkód, aby zastosować ten środek przy ściganiu takiego przestępstwa jak... przewóz zwierząt bez spełnienia wymagań weterynaryjnych (sic!).

W roku 2009 duże poruszenie wywołała informacja, że służby zaglądają do naszych danych ponad milion razy. Stawiało to Polskę w czołówce najbardziej wścibskich państw.

Wczoraj Fundacja Panoptykon opublikowała kolejne dane otrzymane z Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Okazało się, że służby zaglądały w nasze bilingi dokładnie 1.856.888 razy. To o prawie pół miliona więcej niż w 2010 roku, a o 800 tys. więcej niż w 2009 roku. 

Czytaj: Boni chce Karty Praw internautów? Dobrze, choć nie chodzi tylko o sieć

Należy wątpić w to, że ten wzrost liczby zapytań jest efektem gwałtownego wzrostu przestępczości. Dane wskazują raczej na to, że policja i inne służby coraz bardziej przyzwyczajają się do wygodnego dostępu do bilingów i po prostu lubią korzystać z tego środka przy byle okazji. To przyzwyczajenie objawiło się również przy sporze z NK dotyczącym odpłatności za udostępnienie danych oraz wtedy, gdy prokurator Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu działał w sposób nieuprawniony, żądając od przedsiębiorców telekomunikacyjnych treści SMS-ów.

- Rażącymi przykładami nadużyć dotyczących wykorzystania danych telekomunikacyjnych były sprawy dziennikarzy inwigilowanych przez służby. Niedawne orzeczenie warszawskiego sądu rejonowego potwierdziło, że sięganie przez prokuraturę po dziennikarskie billingi jest obejściem prawa. Te przypadki świadczą o tym, że polskie prawo nie zabezpiecza obywateli przed nieuzasadnioną inwigilacją. Każdy z nas może znaleźć się "na celowniku" służb specjalnych, policji czy prokuratury, nawet nie będąc tego świadomym - czytamy w komunikacie Fundacji Panoptykon, która stara się od dłuższego czasu nagłośnić problemy związane z retencją.

Przedstawiciele Panoptykonu dodają, że wciąż nie wiadomo, kto i o co pyta, sięgając do naszych danych, oraz jaki jest tego skutek. Możliwe, że będąc w posiadaniu tej wiedzy, postrzegalibyśmy retencję jeszcze gorzej.

Czy ktoś coś w tej sprawie robi?

Rząd przez długi czas nie dostrzegał problemu retencji, ale udało się zwrócić na niego uwagę w ubiegłym roku przy okazji rozmów "internautów" z Premierem. W czerwcu ub.r. Michał Boni określił retencję mianem "ostrego problemu rządu".

W lipcu ub.r. ujrzeliśmy rządowy raport proponujący wprowadzenie instytucji pełnomocnika ds. ochrony danych telekomunikacyjnych, który otrzymywałby informacje o wszystkich przypadkach uzyskiwania danych telekomunikacyjnych. Proponowano też zwiększenie nadzoru prokuratury m.in. poprzez wprowadzenie obowiązku informowania prokuratora o wszystkich przypadkach pozyskania danych telekomunikacyjnych.

Potem o retencję zaczęli pytać Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Prokurator Generalny. Zgodzili się oni co do tego, że przepisy dotyczące retencji wydają się dawać służbom zbyt wiele swobody.

W tym roku z ramach nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego rząd zaproponował skrócenie okresu retencji danych z 24 do 12 miesięcy. Ze strony różnych partii padły propozycje jeszcze bardziej zdecydowanego skrócenia tego okresu, ale problem z retencją dotyczy także nadzoru nad tym zjawiskiem.

Należy też pamiętać, że retencja danych jest problemem unijnym, nie tylko polskim. Do tej pory nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na to, że retencja jest niezbędna do walki z najcięższymi przestępstwami. Tymczasem stosowanie środka naruszającego prawa podstawowe powinno być możliwe tylko wtedy, gdy jest to środek niezbędny, a nie tylko "użyteczny". Retencja została wprowadzona na fali "walki z terroryzmem", ale to nie oznacza, że jej wprowadzenie było słuszne.

Czytaj: Inwigilacja za szybki internet? Nie. Już nas inwigilują!


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING