Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Rozmawiamy z podejrzanym o włamanie na stronę premiera

27-01-2012, 22:12

- To pomówienie i ja nie mam z tym nic wspólnego - tłumaczy Dziennikowi Internautów w rozmowie telefonicznej Oskar Z., przedstawiony przez grupę Happyninjas jako drugi z włamywaczy na stronę premiera.

Wcześniej Łukasz S., zdemaskowany członek grupy Polish Underground, w rozmowie z Gazetą Wyborczą, przyznał się do ataku na stronę premiera, a zeznając przed policją - zaprzeczył wszystkiemu. 22-latek został zatrzymany przez policję, a niedługo później zwolniony z powodu braku dowodów. Twierdził, że włamanie było dziecinnie łatwe i zrobił to z trzema innymi osobami.

Dziennikowi Internautów udało się dotrzeć do Oskara Z., który został zdemaskowany przez grupę Happyninjas jako drugi z włamywaczy na stronę premiera. Według tej grupy miał korzystać z takich pseudonimów (nicków), jak „za5polnoc”, „Elusivell”, „elusiven” i „anonimowy”.

Oskara Z. nazwano w demaskującym materiale "samozwańczym hakerem, awanturnikiem i lanserem". Happyninjas określiło też jego znajomość systemów operacyjnych jako mierną, oprócz tego miał cechować się brakiem znajomości zagadnień sieciowych i brakiem umiejętności programistycznych. Jego tzw. „hakowanie” miało opierać się na nadużywaniu prostych błędów SQL Injection oraz skanowaniu serwerów za pomocą różnych narzędzi.

Czytaj też: Anonymous ujawniają hasła i psują Sikorskiemu stronę

Według informacji zdobytych przez Dziennik Internautów Oskar Z. aktualnie przebywa na Wyspach Brytyjskich, prawdopodobnie w Londynie, a pochodzi z Kielc. W rozmowie telefonicznej z redakcją DI zarzekał się, że to nie on stoi za włamaniem, a cała ta sprawa to pomówienie. W jego głosie było słychać zdenerwowanie i niechęć do udzielania informacji. Prosił też, aby nie kontaktować się z nim przez znany nam numer telefonu. Wiadomo też, że wcześniej dwudziestolatek często współpracował z nieco starszym od siebie Grzegorzem S., o którym jednak grupa Happyninjas nie wspomina.

Oskar Z. współpracował z dużą, znaną w internecie polską firmą, której pomagał w zabezpieczeniu stron i wykonaniu „audytu bezpieczeństwa” w zamian za wynagrodzenie, którego nie chciał wówczas zdradzać. Był zadowolony ze współpracy.

Warto jednak zwrócić uwagę, że deklaracja Oskara Z. jest zupełnie odwrotna, niż w przypadku Łukasza S., który od początku w mediach przyznawał się do włamania. Nie wiadomo, czy policja bierze pod uwagę Oskara Z. jako podejrzanego, choć niewykluczone, że zostanie on przesłuchany w charakterze świadka.

Czytaj także: Polish Underground zhackowało strony premiera


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR