Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Wyciek z ACS Law: antypiractwo dochodowe, ale do czasu

27-09-2010, 08:49

Z internetu da się pobrać e-maile firmy prawniczej ACS Law znanej z zastraszania internautów w związku z korzystaniem z P2P. Wynika z nich, że firma miała problemy finansowe. Teraz stoi nieco lepiej, ale wielu zaatakowanych przez nią ludzi odmawia płacenia odszkodowań, a firmie do sądu się wcale nie śpieszy.

Firma ACS Law znana jest z tego, że identyfikowała osoby naruszające prawa autorskie w sieci i wysyłała do nich listy z propozycjami ugody (zapłać ok. 500 funtów albo Cię pozwiemy). Korzystała przy tym z kontrowersyjnego rozwiązania Logistep, które jest niepewne zarówno pod względem technicznym (oskarżone mogą być niewinne osoby), jak i prawnym (nie powinno się zbierać danych osobowych osób, co do których nie jest pewne, czy popełniły przestępstwo). ACS Law oficjalnie przyznaje, że nie chce się sądzić z "piratami", choć podobno nie boi się walki w sądzie.

ACS Law była krytykowana nawet przez przedstawicieli przemysłu muzycznego i oskarżona o próby uciszania mediów. W czasie ostatnich miesięcy wspominaliśmy w DI, że jej przedstawiciel Andrew Crossley zostanie postawiony przed Trybunałem Dyscyplinarnym Radców Prawnych, a ponadto firmie grozi pozew zbiorowy.

>>> Czytaj: Prawnicy od P2P sami staną przed sądem

Teraz ACS Law ma kolejny problem. Do sieci BitTorrent trafił plik ważący ponad 360 MB i zawierający e-maile firmy ACS Law. Jest to efekt akcji Operation Payback, czyli ostatnich ataków grupy Anonymous na strony organizacji antypirackich. Strona ACS Law również stała się celem ataków DDoS. Kiedy wróciła do sieci, znalazł się na niej plik kopii zapasowej zawierający e-maile i hasła (zob. TorrentFreak, ACS:Law Anti-Piracy Law Firm Torn Apart By Leaked Emails).

Po pierwszej analizie e-maili serwis TorrentFreak ustalił m.in., że ACS Law celowo unika ataków na klientów wybranych operatorów. Widać też, że firma jest świadoma wad swojego systemu namierzania "piratów". Są również informacje o przychodach oraz o tym, że sytuacja finansowa firmy jest obecnie lepsza niż wcześniej. Inne ciekawostki to e-maile Crossleya do swojej byłej żony, szczerze mówiąc niesmaczne.

Do ciekawszych wniosków prowadzi kolejna analiza TorrentFreak, o której można poczytać w tekście ACS:Law (Gay) Porn Letters Target Pensioners, Married Men. Wynika z niego, że pewien żonaty mężczyzna został oskarżony o pobranie gejowskiego filmu pornograficznego. Po tym jak zaprzeczył i odmówił zapłacenia odszkodowania, firma wysłała mu szablonowy list znany jako „Sensitive template” (z ang. delikatny szablon).

W listach można też poznać historię samotnej matki, od której odszedł mąż, być może odpowiedzialny za rzekome naruszenie praw autorskich. Przedstawiciel ACS Law uznał, że kobieta nie dokonała naruszenia, ale mimo to poradził jej zapłacić "ugodowe" odszkodowanie.

>>> Czytaj: Kto chce kupić serwisy torrentowe?

Z e-maili ACS Law wynika też, że niemało osób po prostu odmawia płacenia odszkodowania, mając świadomość tego, że dowody naruszeń nie są zbyt mocne. Firma ACS Law mimo to nie chce kierować spraw do sądu.

Finansowa strona działań ACS Law została opisana w ostatniej analizie TorrentFreaka pt. Leaked Emails Reveal Profits of Anti-Piracy Cash Scheme. Wynika z niej, że ok. 40% odbiorców listów z groźbami od ACS Law nigdy nie odpowiada. Co trzeci zgłasza zastrzeżenia do przedstawionych zarzutów. Ok. 30% odbiorców decyduje się wnieść "odszkodowanie" w wysokości 500-700 funtów. Firma ACS Law dostaje od 37% do 52% zebranych kwot. Antypiractwo wydaje się opłacalne, ale nie tak bardzo, jak przekonywał Crossley w wypowiedziach dla prasy. Im większa będzie świadomość internautów w zakresie tego problemu, tym mniejsze będą przychody ACS Law.

Generalnie e-maile ACS Law pokazują, że motywem działań firmy jest zbieranie pieniędzy, bliższe groźbom, pomówieniom i szantażom niż prawdziwej ochronie praw twórców. W chwili pisania tego tego tekstu strona ACS Law jest niedostępna, a szkoda. Przydałoby się jakieś oświadczenie. 

>>> Czytaj: Raport Gallo wspierali martwi, dzieci i... piraci


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: TorrentFreak