"Ale po co to całe prześwietlanie? Niech się po prostu pasażerowie rozbiorą, a strażnicy sobie dokładnie sprawdzą, kto jest terrorystą" – zaproponował niespodziewanie młody europoseł z partii "zielonych" na debacie dotyczącej skanerów ciała. Młokos odważył się jeszcze dodać: "Będzie zdrowo, naturalnie, bez promieniowania!".
reklama
Ta wypowiedź nieco ożywiła dyskusję na temat zwalczania terroryzmu, w której brali udział przedstawiciele różnych unijnych instytucji. Wszyscy zebrani - w większości doświadczeni politycy - spojrzeli na młodzieńca jak na coś pośredniego między małpą a uczestnikiem programu "Mam talent".
- Czy mógłby Pan powtórzyć? Chyba coś źle zrozumiałem - poprosił jeden z przedstawicieli Rady UE.
- Chodzi mi o to, aby w ogóle nie korzystać z tych skanerów. To przecież drogie urządzenia. Niech się pasażerowie po prostu rozbierają. Po co prześwietlać, skoro tak im się to nie podoba i wzbudza obawy zdrowotne. Skoro już musimy walczyć z terroryzmem, a prawo do życia jest przecież najważniejsze, to...
- Khm... - znacząco chrząknął starszy europoseł, przerywając wypowiedź, - towarzysz... eeee... kolega chyba raczy żartować! Nie możemy przecież naruszać prywatności pasażerów i zaglądać im pod ubranie?
- A te skanery to niby co robią? To samo, ale dodatkowo promieniują, a przecież można tak zdrowo, naturalnie... - ciągnął "zielony".
Na sali, w której toczyła się debata, zapanowała grobowa cisza. Dla większości zebranych stało się jasne, że to wszystko nie powinno być w ogóle powiedziane. Argumenty "zielonego" nie odpowiadały ani przeciwnikom, ani zwolennikom skanerów. Wreszcie odważył się zabrać głos komisarz od transportu.
- Zaproponowane przez kolegę rozwiązanie jest w istocie kontrolą osobistą. Gdybyśmy chcieli tak kontrolować każdego, to kolejki na lotniskach znacznie by się wydłużyły. Nie możemy do tego dopuścić - wycedził komisarz przez zęby.
- W imię walki z terroryzmem przecież wolno wszystko. Poza tym można grupowo ich badać – młokos wydawał się zafascynowany swoim pomysłem. – Dziewczynki gonimy do jednej sali na lewo, chłopców do sali na prawo, wszyscy zdejmują łaszki, a funkcjonariusze sprawdzają, kto jest terrorystą. To chyba nie zajmie tak wiele czasu? Można przy okazji zadbać o to, aby kontrolę przeprowadzał funkcjonariusz tej samej płci, co kontrolowani. Można też zrobić takie przegródki, żeby pasażerowie nie widzieli siebie nawzajem, ale aby mógł ich obejrzeć strażnik.
- To nie zapewni tego samego poziomu kontroli – wyrzucił z siebie komisarz, który wiedział, że przy braku argumentów trzeba rzucić stwierdzenie ogólne.
– Znaczy, że fotki nie zostaną nigdzie zachowane? No, to niech ten kontrolujący funkcjonariusz ma ze sobą aparacik. Pyknie fotki i zbierze się taki antyterrorystyczny materiał, że mucha nie siada. Będzie tanio, bez promieniowania i prawo do życia znów okaże się najważniejsze - "zielony" uśmiechnął się i był najwyraźniej dumny ze swojego pomysłu.
Wszyscy byli zaskoczeni. Stało się jasne, że młokos postąpił niezgodnie z odwiecznym, niepisanym politycznym kodeksem. Kodeks ten pozwalał na spieranie się do woli poprzez zajęcie konkretnego stanowiska po jednej z dwóch stron. W ten sposób efektowne dyskusje mogły trwać tygodniami. Nowatorstwo nie było jednak mile widziane.
Kilka osób spojrzało na pewnego doświadczonego europosła, który dotąd nie zabierał głosu. Ten widząc, że tylko w jego doświadczeniu nadzieja, spokojnie wstał i przemówił.
– Musi kolega zrozumieć, że wszelkie nowinki technologiczne są psychologicznie satysfakcjonujące - mówił polityk. – Nikt nie lubi, gdy się go podgląda, ale możemy tolerować kamery na każdym kroku. Nikt nie będzie chciał się rozbierać, ale każdy zniesie przejście przez skaner. Dobre samopoczucie naszych obywateli jest kluczem do jednego, szczęśliwego społeczeństwa unijnego...
– Tak! - podchwycili inni debatujący. – Samopoczucie to klucz! Nieważne, gdzie nam zaglądają, byśmy tylko czuli się dobrze!
Do PR-owców od razu popłynęły polecenia, aby przygotowali komunikaty dotyczące głównego wniosku z debaty. Jakiś dziennikarz już pisał notkę pt. "Skanery ciała poprawiają samopoczucie". Na sali zapanował radosny gwar i nikt już nie słuchał "zielonego".
Kilku polityków odetchnęło z ulgą - ich koledzy sporo zainwestowali w te skanery...
UWAGA: Ten tekst
nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń.
Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw,
osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*