Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Jeden załącznik i prawie pół miliona dolarów straty. Przykład firmy Village View Escrow dobitnie pokazuje, jak niewiele trzeba, aby zostać pozbawionym dorobku całego życia. Wystarczy jedno kliknięcie.

Kalifornia, raj dla… cyberprzestępców?

Kalifornijski przedsiębiorca Michelle Marisco z Pasadeny omal nie dostała zawału serca, kiedy zobaczyła, że jej pełne dzień wcześniej konto bankowe nagle zaświeciło pustkami. Marisco jest współwłaścicielem firmy Village View Escrow, zajmującej się internetowym transferem środków pieniężnych w zakresie kupna i sprzedaży nieruchomości na terenie Kalifornii. Pech chciał, że Marisco stała się celem wyjątkowo zmyślnego i złośliwego ataku cyberprzestępców, którzy wyczyścili jej firmowe konto do dna. Teraz musi zapłacić klientom z własnej kieszeni.

Uwaga na załączniki!

Sonda
Padłeś/łaś ofiarą przestępstwa internetowego?
  • Tak
  • Nie
wyniki  komentarze

W marcu 2010 cyberprzestępcy włamali się do sieci firmowej Village View Escrow, uzyskali dostęp do funduszy, po czym bezprawnie wysłali je w 26 transzach do 20 różnych osób na świecie. Marisco była zwykle powiadamiana o każdej pojedynczej transakcji poprzez e-mail, lecz nie tym razem. Włamanie do sieci umożliwiło przestępcom wyłączenie tej opcji, dzięki czemu mogli oni „po cichu” realizować przelewy bez wiedzy administratorów systemu.

>> Czytaj też: Wykrywalność przestępstw internetowych w Polsce

Dopiero w tym momencie cyberprzestępcy pokazali, na co ich stać. Przez indywidualnie sporządzone wiadomości e-mail na temat zaginionych paczek (zawierające konia trojańskiego w załączniku) złośliwcy zdołali przejąć kontrolę nad kontami pocztowymi dwóch najważniejszych osób w firmie. Tak się składa, że każda realizowana transakcja musiała zostać zatwierdzona przez obie te osoby jednocześnie. Droga do pieniędzy stała dla cyberprzestępców otworem, tym bardziej że zainstalowany trojan pozostał niewykryty - pozwolił on na kradzież kluczowych danych i haseł dostępu do funduszy.

Bank umywa ręce

Pieniądze ukradzione przez cyberprzestępców trafiały na konta bankowe w różnych krajach świata. Największe kwoty powędrowały na Łotwę. Oszuści wysyłali pieniądze za granicę za pomocą niczego nieświadomych, rekrutowanych przez internet pracowników. Oferowali im propozycje dobrych zarobków w zakresie finansów międzynarodowych i pracę z zacisza własnego domu. Bank, w którym firma Marisco trzymała pieniądze, nie poczuwa się do odpowiedzialności.

>> Czytaj też: Włamanie do skrzynki e-mailowej to przestępstwo

Aby zwrócić pieniądze rozwścieczonym klientom, Marisco zmuszona była wziąć 400 tysięcy dolarów pożyczki. Jak mówi sama zainteresowana: „Teraz pracuję całkowicie za darmo. Nie jestem w stanie zapłacić nawet samej sobie”.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *