Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Zmarli "lubią" na Facebooku - czy to dowód na nadużycia Facebooka?

12-12-2012, 14:01

Jak wytłumaczyć, że zmarły "polubił" coś na Facebooku albo że promowany post dostał polubienie od osoby, której dana treść nie powinna interesować? Takie pytania zadał sobie Bernard Meisler, a jedna z możliwych odpowiedzi sugeruje, że Facebook sam wytwarza towar, jakim jest "polubienie".

robot sprzątający

reklama


Bernard Meisler to "deweloper weteran", który wczoraj na łamach ReadWrite opublikował bardzo ciekawy tekst na temat istnych cudów na Facebooku. Ten tekst stawia proste pytanie: dlaczego martwi ludzie lubią coś na Facebooku? (zob. Why Are Dead People Liking Stuff On Facebook?)

Meisler zadał sobie to pytanie, gdy jego znajomy Brendan O’Malley powiadomił go "lajku" od zmarłego. Znajomy O'Malleya o nazwisku Alexander Gomez dnia 1 listopada polubił markę Discover. Problem w tym, że Gomez zmarł pod koniec marca, zatem polubienie albo zostało dokonane z zaświatów, albo zostało sztucznie wygenerowane. 

Lajki recyklingowane czy z zaświatów?

Facebook ma na to wytłumaczenie. Przedstawiciel serwisu powiedział Meislerowi, że konta osób zmarłych funkcjonują zwyczajnie, jeśli wiarygodna informacja o śmierci nie dotrze do Facebooka. W takiej sytuacji może się zdarzyć, że Facebook "recyklinguje" jakieś stare polubienie i przedstawi je w serwisie.

Brendan O’Malley twierdzi jednak, że jego zmarły znajomy po prostu "nie cierpiał korporacyjnego pieprzenia" i z pewnością nie polubiłby marki Discover. Niestety tajemnica tego polubienia została zabrana wraz z Alexandrem do grobu, ale Bernard Meisler postanowił na podstawie tej historii tropić kolejne przypadki "tajemniczych lajków".

Wegetarianka, co lubi McDonald's

Effekty dochodzenia Meislera są ciekawe. On sam zauważył, że jego liberalni znajomi polubili Mitta Romneya, a jeden z jego niezmotoryzowanych znajomych lubił Subaru.

Jeszcze dziwniejsze rzeczy Meisler zauważył, gdy skorzystał ze sponsorowanych wpisów Facebooka do wypromowania czasopisma literackiego w jezyku angielskim. O dziwo, sponsorowany wpis dostawał polubienia z Bliskiego Wschodu i Europy Wschodniej. Pojawiły się komentarze w nieznanych Meislerowi językach, napisane trudnymi do rozpoznania alfabetami.

To wszystko zainspirowało dewelopera do poszukiwania konkretnych odpowiedzi. Zaczął pytać swoich znajomych o to, czy faktycznie polubili oni Mitta Romneya albo Subaru. Okazało się, że nie. W toku kolejnych takich śledztw Meisler dotarł do wegetarianki lubiącej McDonalda oraz do innych osób, które nie lubiły czegoś, co według Facebooka lubiły.

Czy to produkcja "lajków"?

To, co opisuje Meisler, zdaje się świadczyć o tym, że Facebook zwyczajnie "produkuje" polubienia, co przyczynia się do kształtowania fałszywego wizerunku o jego potencjale reklamowym. Jeśli tak rzeczywiście jest, możemy mieć do czynienia z pierwszym społecznościowym przekrętem na tak ogromną skalę.

Sonda
Czy Facebook byłby zdolny do produkowania fałszywych lajków?
  • tak
  • nie
  • nie mam zdania
wyniki  komentarze

Oczywiście Facebook będzie zaprzeczał, tłumacząc się np. przypadkowymi kliknięciami w "lajki", z których użytkownicy-tępaki zapewne nie zdawali sobie sprawy.

W tej sytuacji można robić tylko jedno - szukać podobnych przypadków "fałszywych lajków", zbierać je i w miarę możliwości nagłaśniać. Jeśli takie znajdziecie, dajcie nam znać. Podpowiadamy, że najlepiej jest zacząć szukanie nie od znajomych, ale od... własnego profilu.

A może Facebook powinien wypłacić 10 dolarów również osobom, które polubiły coś, czego nie lubią?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: ReadWrite