Odpłatny dostęp do wybranych kanałów może być nowym sposobem YouTube na zarabianie. Jest tylko jeden problem - część treści bezpłatnych dzisiaj może jutro zniknąć za ścianą opłat.
reklama
YouTube przyzwyczaił nas do darmowych treści filmowych, które w roku 2011 zostały rozszerzone o filmy do wypożyczenia za opłatą. Taka odpłatna wypożyczalnia może bezproblemowo funkcjonować obok treści bezpłatnych, więc YouTube niczego nie ryzykował.
Teraz może być inaczej. Serwis AdAge, powołując się na własne źródła, donosi, że YouTube pracuje nad wprowadzeniem płatnych kanałów. Za dostęp do nich użytkownicy mogą płacić od 1 do 5 dolarów miesięcznie. Pierwsze odpłatne kanały będą prawdopodobnie prowadzone przez firmy udostępniające "profesjonalne" materiały, np. Maker Studios.
Źródła AdAge mówią, że odpłatne kanały mogą się pojawić już w drugim kwartale tego roku. Nie jest to absolutne zaskoczenie, bo przedstawiciele YouTube już rok temu wspominali o możliwości uruchomienia odpłatnych kanałów na konferencji AllThingsD (zob. AdAge, YouTube Set to Introduce Paid Subscriptions This Spring).
Podobne informacje podał wczoraj Wall Street Journal. Zasugerował on dodatkowo, że płatny dostęp może dotyczyć dostępu do najnowszych produkcji (zob. Google's YouTube in Talks to Let Video Creators Charge Viewers).
Płatne subskrypcje za nielimitowany dostęp do usług wydają się przyszłością internetu. Widać to po popularności usług takich, jak Spotify, albo ostatnio księgarni Legimi, która wprowadziła ofertę "Czytaj bez limitu".
W przypadku YouTube jest tylko jeden problem - serwis ten przyzwyczaił swoich użytkowników do treści bezpłatnych. Z czasem może pojawić się presja na to, aby każdy posiadacz kanału na YouTube mógł ustanowić płatny dostęp do tego kanału. Jeśli z dnia na dzień Twój ulubiony kanał stanie się płatny, nie będzie to całkiem miłe doświadczenie.
Sytuację YouTube można zatem porównać do sytuacji, w jakiej znalazła się elektroniczna prasa. Wprowadzenie płatnego dostępu za treść wydaje się dobrym pomysłem na dodatkowe przychody, ale może to jednocześnie ograniczyć oglądalność, wpływy z reklam i powstają warunki do utraty użytkowników na rzecz bezpłatnej konkurencji.
Prasa częściowo poradziła sobie z tym problemem, tworząc "nieszczelne" systemy płatności. Tak jest w przypadku New York Timesa, który pozwala czytać ograniczoną liczbę tekstów bezpłatnie i każe płacić dopiero za intensywne korzystanie z jego treści.
YouTube z pewnością bierze to wszystko pod uwagę i dlatego zwleka z wprowadzeniem abonamentu za dostęp do kanałów. Możemy być pewni, że dla Google wprowadzenie takich opłat nie jest problemem technicznym, ale właśnie biznesowym.
Czytaj także: Gazeta tylko dla iPada nie przetrwa. The Daily kolejnym niewypałem Murdocha
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Obama chce wiz dla informatyków i twórców startupów. Google i HP przyklaskują
|
|
|
|
|
|