Przyczyny wypadku nadal są nieznane, ale opublikowane materiały dają lepsze wyobrażenie o tym co mogło się stać.
reklama
Są nowe informacje o pierwszym wypadku auta Tesli jadącego na autopilocie. Amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) wydała wstępny raport zawierający pierwsze ustalenia oraz zdjęcia z miejsca wypadku. Uwaga - nadal nie ma pewności co do przyczyny tragedii.
Przede wszystkim okazało się, że doszło do przekroczenia dozwolonej prędkości przez mężczyznę, który zginął w wypadku.
Na pechowym odcinku drogi był limit prędkości do 65 mil na godzinę (ok. 105 km/h). Tesla Model S poruszał się z prędkością 74 mil na godzinę (ok. 120 km/h). W aucie włączone były dwie technologie ułatwiające prowadzenie - TACC (Traffic-Aware Cruise Control) oraz autosterowanie utrzymujące samochód na pasie. Technologia TACC powinna zadbać o utrzymanie bezpiecznego dystansu przed autem z przodu. Dlaczego nie zadziałała?
Gdy firma Tesla Motors poinformowała o wypadku, wspomniała o następujących okolicznościach.
Ani Autopilot ani kierowca nie zauważyli białego boku ciężarówki z naczepą naprzeciw jasno rozświetlonego nieba, zatem hamulec nie został zastosowany. Wysoki prześwit naczepy w połączeniu z jego ustawieniem w poprzek drogi i niezwykle rzadkimi warunkami zderzenia sprawiły, że Model S przejechał pod naczepą, a spód naczepy uderzył w przednią szybę Modelu S.
Teraz możemy to porównać ze zdjęciami opublikowanymi przez NTSB. Tak wyglądało skrzyżowanie, na którym doszło do wypadku.
Jak wiemy, droga została zastawiona w poprzek przez jasną ciężarówkę z wysokim prześwitem. Przedstawiciele Tesli w dodatkowym oświadczeniu dla The Verge wyjaśnili, że automatyczne hamowanie jest aktywowane jeśli dojdzie do zastawienia płaszczyzny gruntu po której porusza się samochód. Ponadto istotna dla oceny sytuacji jest tzw. sygnatura radarowa. Tak się składa, że wysoka naczepa ciężarówki nie zastawiła płaszczyzny przy samym gruncie, a jej sygnatura radarowa odpowiadała znakowi drogowemu umieszczonemu nad drogą.
Jeśli spojrzymy na powyższe zdjęcie to musimy przyznać jedno. Nawet człowiekowi mogłoby się wydawać że widzi znak, jeśli w poprzek stanęłaby ciężarówka z jasną naczepą.
Na kolejnym zdjęciu widzimy ciężarówkę oraz zniszczenia jakiego dokonało auto Tesli uderzające w naczepę pod kątem prostym. Uwagę zwraca to, że zniszczenia na ciężarówce są niewielkie.
Tesla Model S wyglądał po tym zderzeniu o wiele gorzej. Nie zatrzymał się pod ciężarówką, ale przejechał jeszcze 90 metrów, uderzył w słup i obracając się pokonał jeszcze 15 metrów. Stanął prostopadle do drogi przed prywatną rezydencją. Zdjęcie poniżej przedstawia pojazd po wypadku.
Jak już wspomniano, przyczyna wypadku pozostaje nieustalona. Raport NTSB nie wspomina nic o tym, że kierowca mógł oglądać film lub korzystać z komputera (w mediach pojawiały się informacje na temat takiej możliwości). Na miejscu wypadku zebrano dość sporo danych. Poza tym Tesla Model S był wyposażony w liczne systemy elektroniczne rejestrujące przebieg jazdy. Dane z tych systemów są ciągle poddawane analizie.
Czytaj: Więcej o automatycznych samochodach w Dzienniku Internautów
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|