Autopilot w samochodzie Tesli nie zauważył pewnej ciężarówki i kierowca też nie zareagował. Skończyło się śmiercią 40-latka. To cios dla pojazdów autonomicznych, ale warto też przypomnieć jaki jest faktyczny poziom autonomiczności w Tesli.
reklama
Słyszeliśmy już o stłuczkach pojazdów autonomicznych, ale wczoraj firma Tesla Motors poinformowała o śmiertelnym wypadku, w którym uczestniczył samochód Tesli jadący na autopilocie. Postępowanie w tej sprawie prowadzi już NHTSA, czyli amerykańska Krajowa Agencja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Firma Tesla Motors sama zgłosiła wypadek do agencji, krótko po zdarzeniu.
Okoliczności wypadku były następujące. Pojazd Tesli jechał na autopilocie po drodze szybkiego ruchu. Przed nim ciężarówka z naczepą wykonywała skręt w lewo na skrzyżowaniu.
- Ani Autopilot ani kierowca nie zauważyli białego boku ciężarówki z naczepą naprzeciw jasno rozświetlonego nieba, zatem hamulec nie został zastosowany. Wysoki prześwit naczepy w połączeniu z jego ustawieniem w poprzek drogi i niezwykle rzadkimi warunkami zderzenia sprawiły, że Model S przejechał pod naczepą, a spód naczepy uderzył w przednią szybę Modelu S. Gdyby Model S uderzył w przód albo tył naczepy, nawet z dużą prędkością, jego zaawansowany system bezpieczeństwa prawdopodobnie zapobiegłby poważnemu zderzeniu, jak już to zrobił przy wielu podobnych wypadkach - czytamy na blog firmy Tesla Motors.
Jak już wspomniano, sama firma Tesla Motors poinformowała o wypadku. NHTSA podejmie się oceny, czy system autopilota zadziałał zgodnie z oczekiwaniami.
Firma przypomniała również, że jej autopilot jest w trakcie "publicznych testów beta" i kierowcy są informowani o potrzebie zachowania ostrożności w czasie używania go. System upewnia się nawet, czy w czasie jazdy kierowca trzyma ręce na kierownicy. W Dzienniku Internautów już październiku ubiegłego roku poruszaliśmy ten temat. Autopilot Tesli jest zawodny i należy go traktować jak technologię ułatwiającą prowadzenie, a nie zastępującą kierowcę. Na YouTube znajdziecie niejeden film, gdzie właściciele aut Tesli pokazują niebezpieczne zbliżenia do innych pojazdów... albo bardzo prawidłowe reakcje autopilota.
Co ciekawe, w tym pierwszym śmiertelnym wypadku zginął wielki fan samochodów Tesli. Był to Joshua Brown, który angażował się w testowanie tych pojazdów i publikował na YouTube filmy na ich temat. W kwietniu Brown opublikował film, który pokazywał jak autopilot Tesli uratował go przed zderzeniem. Oto ten film.
Teraz wszyscy komentatorzy spodziewają się, że śmiertelny wypadek uderzy w reputację Tesli. Pojawiają się też sugestie, że może to być cios dla wszystkich pojazdów autonomicznych. Zdarzały się już stłuczki takich pojazdów, ale nigdy nie były one śmiertelne i zazwyczaj były powodowane przez innych uczestników drogi. Dopiero w marcu tego roku donosiliśmy o pierwszym wypadku auta Google, gdzie istniało prawdopodobieństwo błędu po stronie technologii (choć człowiek nadzorujący ruch pojazdu również popełnił błąd).
W tym miejscu warto przypomnieć, że w Stanach agencja NHTSA już wcześniej wypracowała klasyfikację pojazdów autonomicznych. Dzieli ona autonomię pojazdów na następujące poziomy.
Zgadnijcie na którym poziomie jest Tesla? Wiele osób może pomyśleć, że na trzecim, ale tak naprawdę autopilot Tesli jest uważany wciąż za autonomię poziomu 2 (z dużą szansą na osiągnięcie poziomu 3). Zauważcie, że Google myśli od razu o poziomie 4 (auto nawet bez kierownicy), natomiast autonomia poziomu 3 jest ciągle raczej w planach. O takiej autonomii myślą m.in. Ford i Volvo, ale to ciągle pieśń przyszłości.
Bardzo ważne jest uświadomienie sobie tego autentycznego poziomu autonomiczności Tesli. Autopilot Tesli naprawdę jest bliższy "technologii asystującej" niż "technologii prowadzącej samochód". Co więcej, sama firma mówi o "publicznych testach beta" tej technologii.
To wszystko będzie miało wpływ na ocenę wypadku wypadku Browna. Technologia "asystująca" może być lepsza lub gorsza, ale ostatecznie odpowiedzialność ponosi kierowca. Jeśli on czegoś nie zauważył, nie możemy wymagać tego również od technologii. Wypadki się zdarzają i w tym wypadku można zakładać błąd ludzki.
Oczywiście jest jedno "ale". Trudno jest wyznaczyć wyraźne granice między poziomami autonomiczności. Technologia Tesli być może znalazła się w niebezpiecznej strefie między poziomem drugim i trzecim. To oznacza, że ta technologia może zacząć rozleniwiać kierowców (niczym technologie poziomu 3), ale gwarantuje niższe od oczekiwanego bezpieczeństwo (na poziomie 2). Może problemem nie jest sama technologia, ale nieuwzględnienie jej dokładnego wpływu na działania omylnych jednostek ludzkich?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Facebook nie sugeruje znajomych na podstawie lokalizacji, choć testował tę możliwość
|
|
|
|
|
|