Trojana atakującego komunikator odkrył użytkownik Twittera @LukasStefanko. Od razu też poinformował o tym sieć. Specjaliści dokonali analizy tego zagrożenia. Łukasz Nowatkowski z G DATA informuje, że eksperci jak do tej pory nie wiedzą, jaki cel przyświecał twórcom zagrożenia – czy chodzi o masowe szpiegowanie czy kradzież informacji. Są jednak pewni, że nie jest on dziełem skończonym. Prawdopodobnie będzie się rozwijał i zostanie udoskonalony - cyberprzestępcy zwykle chcą, aby ofiara była nieświadoma, a w tym przypadku Trojan uaktywnia się po pojawieniu się informacji pop-up o treści „service started”.

Jak groźny jest wirus?

Łukasz Nowatkowski twierdzi, że mamy do czynienia z wieloma typami potencjalnych zagrożeń. Wirus może uzyskać dostęp, do wspomnianego komunikatora, ale zagraża również innym aplikacjom i funkcjom:

• historii przeglądarki,
• kontaktom zapisanych w telefonie,
• galerii zdjęć,
• historii połączeń,
• kamerze.

Mnogość zagrożeń skłania ekspertów do stwierdzenia, że ostateczny cel przestępców nie został określony. Możemy, więc spodziewać się innych komplikacji.

Podstawowym problemem przy tego typu zagrożeniach jest niechęć użytkowników smartfonów do aktualizowania oprogramowania, ponieważ to urządzenia mobilne są coraz bardziej zagrożone. Jedynie niewielki procent użytkowników smartfonów korzysta z najnowszej wersji Androida, a równie niewiele osób uważa, że należy zabezpieczyć telefon oprogramowaniem antywirusowym.

Nowatkowski uważa, że telefon należy traktować jak komputer, ponieważ coraz częściej go zastępuje. Wiedzą o tym przestępcy. Użytkownicy i twórcy aplikacji mobilnych nie mają wyjścia i muszą szybciej dostosować się do coraz lepiej przemyślanych i częstszych typów zagrożeń.

Źródło: G DATA