W ten sposób firma chce nie tylko wynagrodzić swojego dyrektora generalnego, ale także zatrzymać go u siebie. Dopiero bowiem za pięć lat Tim Cook będzie mógł sprzedać połowę otrzymanych akcji.
Nagradzanie swoich pracowników opcjami na akcje nie jest czymś nadzwyczajnym - bardzo wiele firm w ten sposób wypłaca premie swoim dyrektorom czy managerom. Nie inaczej jest w Apple'u. Firma poinformowała wczoraj, że przekazała milion swoich akcji Timowi Cookowi, który od sierpnia zeszłego roku jest jej dyrektorem generalnym. Ilość walorów nie jest jakimś zaskoczeniem. Jest nim jednak ich wartość. Jeśli bowiem weźmiemy pod uwagę kurs zamknięcia na giełdzie w Nowym Jorku z 24 sierpnia (gdy Cook przejął stanowisko), okaże się, że otrzymał on papiery o wartości 376 milionów dolarów.
Od dłuższego czasu nie słychać o tak wysokich premiach, głównie ze względu na kryzys gospodarczy. Oprócz tego jednak niewiele jest firm, które oferując tak niewiele akcji, dają w rzeczywistości bardzo dużo pieniędzy. W przypadku Apple'a tylko raz tego typu nagroda była większa - w styczniu 2000 roku Steve Jobs otrzymał 40 milionów akcji, które w tamtym czasie warte były ponad 600 milionów dolarów.
W dokumentach finansowych podkreślono, że papiery wartościowe przekazane Cookowi uznać należy za zachętę do pozostania w Apple'u, jak również za nagrodę za czas, gdy zastępował on Jobsa podczas jego nieobecności w firmie. Otrzymanie miliona akcji nie oznacza jednak, że Cook będzie mógł je od razu sprzedać - nabędzie prawo do sprzedaży połowy z nich w roku 2016, a drugiej pięć lat później. Jest to więc długoterminowa zachęta do dalszej pracy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*