Amerykańska artystka Taylor Swift już dawno temu dała się poznać jako przeciwniczka Spotify. Potem Swift wyraziła swój brak przychylności dla Apple Music. 

Taylor Swift pisze do Apple

W ubiegłą niedzielę Taylor Swift zrobiła coś, co było dla Apple niezłym kuksańcem. Artystka napisała list otwarty do Apple w serwisie Tumblr. W tym liście bardzo rzeczowo wyjaśniła, dlaczego uważa usługę Apple Music za nieuczciwą wobec artystów. 

- Mam nadzieję, że jesteście świadomi, że Apple Music zaoferuje 3 miesięczny okres próbny dla każdego, kto zapisze się do usługi. Nie jestem pewna czy wiecie, że Apple Music nie zapłaci twórcom, producentom i artystom za te trzy miesiące. Uważam to za szokujące, rozczarowujące i kompletnie nie w stylu tego historycznie postępowego i szczodrego przedsiębiorstwa. Tu nie chodzi o mnie. Ja jestem na swoim piątym albumie i mogę się utrzymać (...) Chodzi o nowego artystę lub grupę, która właśnie wypuściła swój pierwszy singiel i nie odbierze zapłaty za swój sukces - czytamy w liście otwartym od Taylor Swift.  

Nie jestem pewien, czy firma Apple jest szczodrym przedsiębiorstwem. Pracownicy pewnych fabryk w Chinach mogliby mieć inne zdanie.

Niezależnie od tego Taylor Swift swoim listem zwróciła uwagę na dość oczywisty fakt. Apple miała zamiar skorzystać z czegoś w rodzaju ulgi na rozkręcenie biznesu. Tę ulgę mieli sfinansować artyści. Pojawia się pytanie, czy firma wygrywająca z Gazpromem w rankingu największych zysków naprawdę musi dostawać taką ulgę? Czy jeśli Apple już chce zarabiać na streamingu, to nie powinna ponieść pewnych kosztów inwestycji?

Oczywiście niektórzy artyści mogliby skorzystać na popularności w Apple Music, niezależnie od wypłacanych wynagrodzeń. Często mówi się, że podobne są korzyści z piractwa - artysta nie ma wynagrodzenia, ale się reklamuje. Rzecz w tym, że piractwo często ma charakter dzielenia się plikami pomiędzy ludźmi i często nikt na tym nie zarabia (oczywiście może zarabiać, ale to inna historia). W przypadku Apple Music chodziło o budowanie usługi pewnej szanowanej firmy, która nie chciała od razu płacić artystom.

Everett Collection / Shutterstock.com

Apple jednak zapłaci

Taylor Swift odniosła zwycięstwo. Przedstawiciel Apple Eddy Cue już ogłosił, że twórcy dostaną jakieś wynagrodzenie za trzymiesięczny okres próbny. Nie będzie ono przyznawane na takich zasadach jak po tym okresie, ale jednak będzie. Eddy Cue przyznał też, że zmiana decyzji została spowodowana listem od Taylor Swift oraz skargami kilku niezależnych wytwórni i artystów (zob. Re/code, Apple Says It Will Pay Taylor Swift For Free Streams, After All). 

Zastanawiająca w tym momencie jest jedna rzecz. Dlaczego te wszystkie wielkie wytwórnie muzyczne początkowo zgodziły się na trzy miesiące bez wynagrodzeń? Przecież przemysł muzyczny często mówi o tym, że nie powinno być muzyki bez wynagrodzenia, że artyści muszą żyć, że za twórczość się płaci. Oczywiście krytycy przemysłurozrywkowego równie często powtarzają, że trzeba tworzyć nowe płatne usługi. Tylko czy innowacyjność powinna być finansowana w ten sposób? Albo czy jakiś startup mógłby liczyć na podobne warunki jak Apple? 

Taylor Swift zrobił coś, co artyści robią naprawdę rzadko. Wystąpiła w interesie tych, którzy tworzą. Zaraz... czy artyści nie bronią artystów? No właśnie nie. Artyści o wiele częściej decydują się wspierać organizacje zbiorowego zarządzania albo wydawców. Wielu artystom wydaje się, że dobre jest to, czego chcą pośrednicy zarabiający na twórczości. Taylor Swift to artystka, która postanowiła wywierać pewien nacisk na pośredników, przynajmniej niektórych.