Cenzurowany czy nie, internet jest dla Chińczyków, zwłaszcza młodych, najlepszą rozrywką. W Państwie Środka korzysta z niego blisko 400 mln użytkowników i tylko Japończycy spędzają w sieci więcej czasu.
Jak podaje The New York Times, zablokowane strony i cenzurowane treści nie przeszkadzają Chińczykom w budowaniu coraz większej internetowej społeczności. Ludzie są sfrustrowani filtrowanymi wiadomościami w mediach, dopasowanym do wizji rządu programem telewizyjnym i ograniczoną liczbą zagranicznych filmów, jakie mogą obejrzeć w ciągu roku. Rozrywki szukają więc w internecie. W Chinach rekordy popularności biją witryny z grami, filmami, muzyką i czatami. Kwitnie także pirackie pobieranie plików. "Większość mojego wolnego czasu spędzam, korzystając z internetu. Tutaj nie ma dokąd pójść"- mówi gazecie Li Yufei, nastoletni chiński internauta.
Chińczycy nie mają dostępu do Facebooka i Twittera, ale dużym zainteresowaniem cieszą się lokalne serwisy społecznościowe, jak QQ Zone, Tianya.cn czy Kaixin001.com. Badania przeprowadzone przez Boston Consulting Group pokazują, że Chińczycy są w sieci dużo bardziej skomunikowani ze sobą od Amerykanów.
I w tym aspekcie analitycy dostrzegają słabość zagranicznych firm próbujących działać w chińskim internecie. Kłopoty Google w Państwie Środka to nie tylko cenzura narzucona przez władze. Amerykański gigant nie umiał sprostać chińskim konkurentom, takim jak Baidu, w zbudowaniu wirtualnej społeczności wokół swojej wyszukiwarki.
Więcej w Forsal.pl w tekście pt. Chińczycy budują w sieci potęgę społecznościową, która może zagrozić władzy
DT
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*