Znany aktor przyznał, że nieznani sprawcy przejęli kontrolę nad jego kontem na Twitterze. Niestety zanim się zorientował, zdążyli do ponad miliona śledzących go osób wysłać link ze złośliwym oprogramowaniem.
Portale społecznościowe sprzyjają poznawaniu nowych ludzi, a największym zainteresowaniem cieszą się oczywiście celebryci, którzy w witrynach takich jak Twitter często mogą się pochwalić milionami osób, które śledzą ich wpisy.
Znany brytyjski aktor Simon Pegg poinformował niedawno na Twitterze, że ktoś przejął jego konto, a link do wygaszacza ekranu, który udostępniono na jego profilu prowadzi do trojana. Wygaszacz miał być związany z nowym filmem "Paul" i wygląda na to, że naprawdę działał, gdyż wielu internautów dziękowało na Twitterze po jego pobraniu.
Użytkownicy, którzy mieli włączone programy antywirusowe otrzymywali natomiast informacje, że plik zawiera ukrytego trojana.
Choć plik stanowił zagrożenie tylko dla użytkowników Windowsa, Pegg humorystycznie skomentował całą sytuację: Widocznie wirus MOŻE infekować urządzenia Apple. Sprawił, że mój iPad skurczył się do rozmiarów iPhone'a. I odwrotnie. Czekajcie... fałszywy alarm.
Witryny społecznościowe coraz częściej wykorzystywane są do rozpowszechniania złośliwego oprogramowania. Widząc link przesłany od znajomego czy bardzo popularnego celebryty, mało kto zastanawia się nad tym, czy przypadkiem nie stanowi on zagrożenia.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|