Ciśnieniomierze montowane w oponach nowoczesnych aut okazały się słabym punktem, który badacze z Rutgers University wykorzystali do włamania. Bezprzewodowe sensory, montowane w autach na terenie USA od 2008 roku, pozwoliły na wprowadzenie błędnych informacji do komputera pokładowego (ECU), w efekcie powodując jego uszkodzenie.

>>Czytaj także: Samochody w Dzienniku Internautów

Na początku tego roku badacze pokazali, że można uzyskać dostęp do jednostek centralnych instalowanych w samochodach, co daje włamywaczom możliwość uruchamiania klaksonu, sterowania pracą wycieraczek czy - co znacznie groźniejsze - wyłączania systemu hamulcowego oraz sterowania przyśpieszeniem auta.

Nowe badania nie napawają optymizmem. Wykorzystanie bezprzewodowych ciśnieniomierzy umożliwia dokonywanie ataków także z sąsiednich pojazdów, co może stwarzać ogromne zagrożenie dla ofiary. Tego typu włamanie nie jest też łatwe do wykrycia ze względu na niewielką świadomość wśród społeczeństwa i policji, która najczęściej nawet nie zakłada takiego scenariusza.

Koszt urządzeń niezbędnych do ataku oscyluje w granicach 1500 dolarów, włączając w to bezprzewodowe czujniki, odpowiednie radio, a także oprogramowanie. Tak wyposażony haker może bez problemu uruchomić kontrolki na tablicy rozdzielczej pojazdu albo, jak wspominaliśmy wcześniej, całkowicie uszkodzić komputer pokładowy pojazdu.

Choć na razie zagrożenie tego typu atakiem jest niewielkie, warto już na początku popularyzacji nowych technologii wbudowanych w auta zadbać o ich bezpieczeństwo. Na razie naukowcy udowadniają, że jeszcze wiele jest do zrobienia. Może zamiast kupowania luksusowych aut rozpocząć poszukiwanie tanich samochodów na aukcjach internetowych?

>>Czytaj także: Policja dostała elektryczne radiowozy